KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL
patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
MIŁOŚĆ KĄSAMIŁOŚĆ KĄSA Adrienne Barbeau

Właśnie dzisiaj, tj. 13 kwietnia, trafia do księgarń powieść Adrienne Barbeau Miłość kąsa. To kontynuacja bestsellerowych Wampirów Hollywoodu.

Ovsanna Moore jest nie tylko królową horroru, ale i najprawdziwszą kasztelankąWampirów Hollywoodu. Dobiega pięćsetki, wciąż jednak jest nadzwyczaj atrakcyjną kobietą, która nie boi się żadnych wyzwań. Peter King, najlepszy policjant w Beverly Hills, widział już niejedno, ale to, co przeżył przy pierwszym spotkaniu z Ovsanną, opisanym w Wampirach Hollywoodu, długo nie mogło mu się pomieścić w głowie.

I gdy wydawało się, że wszystko w światowej stolicy filmu wraca do normy, a Ovsanna i Peter spokojnie będą mogli oddać się temu, co ich oboje ukąsiło, istoty rodem z filmowych produkcji znów atakują. Ta wyjątkowa para ponownie musi zewrzeć szyki,

 

RECENZJA KOSTNICA I

 

"Jakże słodką krwią spłynęły wzgórza Hollywoodu"

Czego mogłam się spodziewać po książce, w której główną bohaterką jest czterystuletnia aktorka - wampirzyca, mieszkająca w świecie blichtru i przepychu? Czy mogła mnie zaskoczyć opowieść o miłości wampira i człowieka? Czy hollywoodzki świat mógł okazać się mniej plastikowy niż jest?

Otóż, mogłam spodziewać się wszystkiego. najgorszego, a jednak zostałam mile rozczarowana! Aż, dziw mnie bierze, jakim cudem pani Adrienne Barbeau (aktorce i jak widać również pisarce) udało się mnie tak zręcznie oszukać. Uwierzcie mi, byłam tak sceptycznie nastawiona do tej książki, (tym bardziej, że to w ogóle druga część przygód wampirzycy Ovsanny Moore), że oddalałam w czasie przeczytanie jej, co mi się nie często zdarza.

Trzymając w dłoniach jakże uroczą okładkę książki Miłość kąsa. Wampiry Hollywoodu II, pomyślałam sobie: "Raz kozie śmierć a nuż ta książka ma do zaoferowania coś więcej niż tylko elegancką oprawę". Przede wszystkim, powieść zachwyca przejrzystością. Czcionka jest całkiem spora, ale nieprzesadzona. Dzięki temu czyta się szybko i sprawnie. Język, jakim posługuje się autorka jest bezpośredni, czasem wręcz ordynarny, ale właśnie dzięki temu opowieść nabiera swoistego pazura. Powieść podzielona jest na krótkie rozdzialiki, dzielące się na dwa punkty widzenia - bohaterki oraz jej wspólnika w zbrodni oraz ukochanego, Petera Kinga.

Skoro już wspomniałam o postaciach występujących w Miłość kąsa, to po krótce je przedstawię. Ovsanna Moore jest aktorką, którą była też wtedy, kiedy była swoją babką i swoja matką - swoisty sposób kamuflażu. Peter King, to policyjny wywiadowca, zafascynowany naszą wampirzycą. Ona - piękna, (nieco? :P) starsza od niego, bystra, wiedząca, czego chce a jednocześnie zachowująca się momentami jak szalona, zakochana nastolatka. On bohaterski, - bo jak nazwać mężczyznę, który stwierdza, że musi zadbać o bezpieczeństwo kobiety, która żyje z (dosłownie) wysysania ludzi do cna, i na dodatek robi to od wieków. Peter jest też rozsądny i nieziemsko pociągający. Para wybuchowa. Na dodatek kłopoty działają na nich jak jaskrawe światło na ćmy. I tak w dwa tygodnie po wydarzeniach opisanych w Wampirach Hollywoodu, nasza dwójka znów musi połączyć siły i przeciwstawić się zmiennokształtnym stworom, chcącym tylko jednego - krwi kasztelanki światowej dzielnicy miasta aniołów. Tu muszę nadmienić słówko: bardzo żałuję, że nie miałam okazji przeczytać pierwszej części tej powieści, wiec radzę od razu zaopatrzyć się w obie pozycje.

Autorka zgrabnie łączy literacką fikcję z rzeczywistością. Sprytnie wplata znane nazwiska gwiazd w życie naszej fikcyjnej mieszkanki Hollywoodlandu. Mimo, iż głównym wątkiem opowieści jest rozwijające się między dwójką głównych bohaterów uczucie, to makabryczne wydarzenia mające miejsce w Hollywood są wyrazistym tłem dla miłości. Przez to czytelnik skupia się i na jednym i na drugim, w takim samym stopniu. Sposób przedstawienia wampirów też bardzo mi się podoba. Nie są to zniewieściali wampirzy lordowie ani chłodne ssące suki. Są to, być może lekko wyegzaltowani, ale jednak działający zgodnie z instynktem drapieżnicy.

Coś, co rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu kilkudziesięciu stron to stałe powtórzenia zaistniałych faktów lub informacji. Miałam wrażenie, że autorka obawiała się, iż wszyscy jej czytelnicy cierpią na błyskawiczną wersję Alzhaimera. Jednak z czasem doszłam do wniosku, że liczne potwierdzanie i przytaczanie informacji, które czytelnik już poznał, mają jedynie utwierdzić autorkę w przekonaniu, że każdy na pewno wszystko zrozumiał. To jedyny mankament, który wychwyciłam.

Nie jest to ambitna literatura, ani też wybitne dzieło. Za to świetnie nadaje się na wieczorne czytanie do tzw. poduszki, kiedy człowiek chce się odprężyć i poczytać coś, co nie będzie zmuszało go do zbytniego wysilania szarych komórek. Jednym słowem, książka lekkostrawna i przyjemna. Polecam zarówno paniom i panom. Mężczyźni! Niech was nie odstrasza wątek miłosny, gdyż nie jest to romans a porządna dawka namiętności i rządzących nami podniet.

Moja ocena: 5/6

Fuzja

Autorka: Adrienne Barbeau

Tytuł: Miłość kąsa. Wampiry Hollywoodu II

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2011

Ilość stron: 328


RECENZJA KOSTNICA II
"Miłość kąsa", czyli Ovsanna Moore powraca.

"Miłość kąsa", to druga część cyklu Adreinne Barbeau, 'Wampiry Hollywoodu'. Ponownie spotykamy się w niej z Ovsanną Moore- 500 letnią, seksowną wampirzycą, kasztelanką klanu Dakhanavar, a zarazem najpotężniejszą wśród Wampirów Hollywoodu oraz z niezwykle atrakcyjnym wywiadowcą Peterem Kingiem.

Kiedy wydawać by się mogło, że po atakach Kinowego Kosiarza wszystko w świecie filmu powróciło do normy, a Ovsanna Moore - królowa horroru może z powodzeniem zająć się rozwijaniem znajomości z wywiadowcą Kingiem, niespodziewanie w Wigilijny wieczór zostaje zaatakowana przez ogromnego wilka. Ponadto ginie kolejna młoda kobieta, a wszystko wskazuje na to, że jej zabójcą jest nie kto inny, tylko Kinowy Kosiarz. Jest tylko jeden mały problem- Kosiarzem była Lilith- zła czarownica, która zginęła w walce z Ovsanną. Peter wie o tym doskonale, jednakże nie może nikomu o tym powiedzieć, gdyż zostałby uznany za chorego psychicznie. Wspólnie z Ovsanną wszczynają śledztwo, w międzyczasie próbując ustalić, kto i dlaczego dybie na życie seksownej Wampirzycy. Czy uda im się dojść do prawdy, zaprowadzić pokój w Hollywood i w końcu skupić wyłącznie na relacjach między nimi? Czy Maral- kochanka Ovsanny doprowadzi do rozpadu ich związku? O tym dowiecie się czytając powieść. Ja ze swojej strony mogę Wam ją śmiało polecić. Mimo, iż jest to część druga cyklu 'Wampiry Hollywoodu',
z powodzeniem można czytać ją bez zapoznania się z częścią pierwszą. Wszystko napisane jest prostym językiem, choć momentami przepełnionym erotyzmem i opisami fantasy. Fabuła jest niezwykle wciągająca, więc nie sposób się od niej oderwać. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Adrienne Barbeau, ale wiem jedno- chcę więcej.

MARTYNN

 

RECENZJA KOSTNICA III
 

Adrienne Barbeau. Miłość kąsa. Wampiry Hollywoodu II. (Love Bites)

Tłumaczenie: Paweł Korombel, 323 stron. Wydawnictwo Rebis, rok wydania 2011.

 

          Ovsanna Moore to kobieta która ma wszystko: urodę, sławę, pieniądze, władzę. Jest nie tylko jedną z najbardziej znanych w Hollywood producentek. Przede wszystkim to kasztelanka Wampirów Hollywoodu. Bowiem Ovsanna Moore to Wampir. Powiem szczerze, że nie rozumiem tego boomu na wampiry który zaczął się z powieścią "Zmierzch". To socjologiczny dziwoląg który zasługuje na oddzielny artykuł. I te "nowe" wampiry - gdzież im do Drakuli czy wampirów z powieści choćby Briana Lumleya. A jednak wśród młodych ludzi przyjął się już na dobre chyba taki stereotyp wampira: mroczny, smutny, romantyczny i niezwykle przystojny... Powieści o współczesnych wampirach są... no nie oszukujmy się - na ogół po prostu kiepskie. Takie odcinanie kuponów od "Zmierzchu".

          Na szczęście Adrienne Barbeau - autorka "Wampirów Hollywoodu" - udowadnia, że nie tylko jest niezłą aktorką, ale także dobrą pisarką. Jej powieść nie rości sobie żadnych praw do bycia kanonem literatury, z głębokimi przemyśleniami, problemami egzystencjonalnymi. "Miłość kąsa" to po prostu (albo aż) dobre czytadło w sam raz na wakacje. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana.   Po pokonaniu w "Wampirach Hollywoodu" przeciwników Ovsanna wraz z przydzielonym do tej sprawy Peterem Kingiem - najlepszym policjantem w Beverly Hills - może zacząć myśleć o przyszłości. Romans między dwójką głównych bohaterów powoli zaczyna się rozwijać w kierunku który zaskakuje ich oboje. Wydawać by się mogło, że wszystko zaczyna się układać. Jednak pewnego dnia Ovsanna zostaje zaatakowana przez wilkołaka. I to nie jakiegoś mieszańca lecz prawdziwego wilkołaka. Od tej chwili ona i Peter są stale narażeni na atak nieznanych sił. Ataki z dnia na dzień przybierają na sile... Równocześnie rozwija się drugi wątek - Maral - asystentka i kochanka Ovsanny - zaczyna odczuwać coraz większą zazdrość. W jej głowie rodzi się plan by pozbyć się Petera.

          Ciekawy w powieści jest sposób narracji. Prowadzony w formie pierwszej osoby, z tym, że przeskakuje swobodnie między Ovsanną a Peterem. Dzięki temu możemy spojrzeć na wydarzenia, ale przede wszystkim na uczucia bohaterów, z dwóch różnych perspektyw. Autorka bez problemu prowadzi taką narrację - nic tu nie zgrzyta, nic nie jest niezrozumiałe. Dużą zaletą powieści jest mnóstwo anegdot o znanych aktorach, producentach filmowych, paparazzich. Nie wiem, czy wszystkie są prawdziwe, ale i tak dostarcza dużej frajdy czytanie o tym, że najlepszą trawę można kupić od młodocianych gwiazd Disneya... Takich smaczków w powieści znajdziemy bardzo dużo. Uatrakcyjniają one lekturę i wywołują uśmiech na twarzy. Również wątek romansowy - podlany odrobiną pikantnej erotyki - jest rozegrany nienachalnie, realistycznie.

          Ogólnie rzecz biorąc - książkę "Miłość kąsa" to źródło czystej rozrywki, kpiny z "wytwórni snów", ironicznego spojrzenia na wizerunek wampirów wykreowany przez dzisiejszą popkulturę. To dobra lektura na letnie wieczory - bez pretensji by stać się dziełem kultowym, bez zadęcia i bicia piany bez sensu. Polecam.

 

Bogdan Ruszkowski