KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
SORRYSORRY - Zoran Drvenkar

RECENZJA KOSTNICA

Zoran Drvenkar. Sorry

Tłumaczenie: Bartłomiej Szymkowski, 400 stron. Wydawnictwo:Telbit, rok wydania 2011.

 

Zoran Drvenkar. Zapamiętajcie to nazwisko. Ten urodzony w Chorwacji, a mieszkający w Niemczech autor u nas jest zupełnie nieznanym. Ale teraz, za sprawą wydawnictwa Telbit mamy okazję poznać jego powieść "Sorry". Powiem wam, że warto. Dawno nie czytałem tak mrocznego, precyzyjnie skonstruowanego thrillera. Powieść zaczyna się brutalnym morderstwem. Mężczyzna przybija do ściany kobietę. Najpierw dłonie, a potem wbija w jej głowę długi gwóźdź ciesielski. Tyle tytułem wstępu. W dalszej części powieści poznajemy czwórkę trzydziestoletnich berlińczyków. To Frauke, Tamara, Kris i Wolf. Wszyscy mają za sobą ciężkie przeżycia, ich egzystencja jest szara, nijaka - od imprezy do imprezy, od jednego jointa do drugiego. Smutne to życie, bez jakichkolwiek perspektyw. Pewnego wieczoru wpadają na genialny w swej prostocie pomysł. Zakładają agencję pod nazwą "Sorry". Przepraszają w imieniu innych ludzi. Pół roku późnej interes się rozkręca tak, że naszych bohaterów stać na zakup willi, na luksusowe życie. Aż przychodzi feralne zlecenie. Tajemniczy mężczyzna składa zamówienie na przeprosiny. Kiedy Kris jedzie pod podany adres znajduje kobietę przybitą do ściany i instrukcje, że ma ją przeprosić za to, iż zginęła w tak okropny sposób. Zleceniodawca liczy też na to, że Kris wraz z przyjaciółmi zajmie się zwłokami. Muszę przyznać, że Zoran Drvenkar ma niesamowitą łatwość w konstruowaniu fabuły tak byśmy do ostatniej strony byli zaskakiwani. Tutaj nie ma rozgraniczenia na dobro i zło. Nie ma prostych odpowiedzi. Misterna gra w którą zostają wciągnięci bohaterowie na każdym zostawi piętno. Drvenkar nie raz zaskakuje i zmusza do zastanowienia się nad istotą dobra, zła, przebaczenia i winy. Znakomity jest warsztat pisarza - po raz pierwszy czytałem książkę w której narracja jest prowadzona zarówno z perspektywy pierwszej osoby, jak i trzeciej, w czasie przeszłym i teraźniejszym. To przeskakiwanie w czasie i między bohaterami, w pewnych fragmentach zwracanie się do czytelnika jakby to on odgrywał role mordercy - to wszystko buduje niesamowity klimat, pełen napięcia i beznadziejności. W pewnej chwili czytelnik czuje się wręcz osaczony, bezradny wobec wydarzeń, współczujący bohaterom, mordercy. Czasem przeklinałem bohaterów, że postępują tak a nie inaczej, ale zastanawiałem jak ja bym postąpił na ich miejscu. Trzeba mieć naprawdę duży talent by tak wciągnąć czytającego w mroczny świat swej wyobraźni. Kiedy dodamy do tego fakt, że każda z postaci jest doskonale skonstruowana pod względem psychologicznym, wzajemne relacje między bohaterami zagrane są doskonale, współczujemy mordercy, a nie zamordowanym, wszystko jest precyzyjnie ze sobą zgrane, nie ma tu ani jednego fragmentu który byłby zbędny no i zakończenie które zaskakuje - wszystko to złoży się na thriller zbliżający się do ideału. Dobrze, że Telbit zdecydował się na wydawanie u nas powieści Zorana Drvenkar'a. Jeżeli inne powieści są tak dobre to mamy nowego pretendenta do tronu Króla Thrillera.

 

Bogdan Ruszkowski

RECENZJA II

Zoran Drvenkar "Sorry"
Ilość stron: 400
Wyd. Telbit
Warszawa 2011
Ocena: 6/6

Wszyscy mamy coś na sumieniu, gdzieś popełniliśmy błąd i wypadałoby kogoś przeprosić. Ta myśl, dla czterech przyjaciół z Berlina, stała się okazją do założenia własnego interesu. Stworzona przez nich firma "Sorry" specjalizuje się bowiem w przepraszaniu. Są nadzwyczaj dokładni, konkretni i świetni w swoim fachu. Bez zbędnego dramatu rozwiązują dawne spory klientów, zdobywają ugody, a nawet grają na nosie bogaczom. Tym sposobem szybko zyskują rozgłos i renomę, jednak sława nie zawsze okazuje się być korzystna. W ich przypadku jest to nawet śmiertelne zagrożenie.

Po otrzymaniu zlecenia, którego adresatką jest samotna kobieta, nie spodziewają się niczego szczególnego. Jak bardzo się mylą, wychodzi na jaw po otwarciu drzwi do jej mieszkania. Odkrywają wówczas, że została ona przybita do ściany, a ich zadaniem jest przeproszenie jej za niewyobrażalne męki, jakich doświadczyła tuż przed śmiercią. Zamówienie mrozi krew w żyłach, ale jak się wkrótce okazuje, to wcale nie ono jest tutaj najgorsze.

Książka pod względem budowy jest bardzo dziwna. Fabułę skonstruowano z różnych punktów widzenia, natomiast narrator co rusz zwraca się do czytelnika, utożsamiając go z osobą mordercy. Jest to zabieg bardzo nietypowy, może nieco nawet ryzykowny, ale za to maksymalnie angażujący odbiorcę. Podobnie rzecz się ma z układem scen. Poznajemy sekwencje zdarzeń sprzed i po najważniejszych momentach akcji. Wiemy, że jacyś chłopcy bawią się na placu budowy, ktoś inny został zamknięty w bagażniku, ale nie mamy pomysłu jak to przyporządkować. Pozornie niczym nie powiązane elementy z czasem układają się w logiczną całość, sprawiając nam masę przyjemności przy ich kompletowaniu.

Sorry to przede wszystkim duszna atmosfera zagrożenia, pozbawiona prostych rozwiązań. Książka wnosi sporo nowego, nie tylko w budowie historii, ale i w samym pomyśle na nią. Po przeczytaniu niezliczonej ilości thrillerów i horrorów nie sądziłam, że znajdę jeszcze coś co mnie zaskoczy, jednak powieści Zorana Drvenkera się to udało. Jest bardzo chwytliwa, nieco obłąkańcza, a zarazem perfekcyjna pod każdym względem. Polecam.

VARIA