KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
ŚMIERĆ O PÓŁNOCY - Laurell K. Hamilton

O książce:
   Jestem Meredith Gentry, księżniczka Merry, następczyni tronu Faerie. Są wokół mnie tacy, którzy ze strachu mówią szeptem. Boją się bardziej ode mnie. Ale kto może ich za to winić?

   Władam olśniewającą magią, która była uśpiona od tysięcy lat. Rzecz w tym, że nie mogę się dowiedzieć, dlaczego...

   Podczas konferencji prasowej po kolejnym zamachu na życie księżniczki Meredith, pretendentki do tronu Faerie, dochodzi do podwójnego morderstwa. Jedną z ofiar jest dziennikarz prasowy. Meredith stwierdza, że tego już za wiele i żeby schwytać zabójcę, sprowadza do sidu ekipę ekspertów z CSI. To zdarzenie bez precedensu, które pociągnie za sobą lawinę następstw, krok bez odwrotu, ale ostatnie wydarzenia, zmiany zachodzące w magicznej krainie i powrót dawno zaginionych artefaktów zdają się świadczyć, że księżniczka zaskarbiła sobie przychylność Bogini. Dlatego czas już na podjęcie radykalnych działań, choćby miało to doprowadzić do konfrontacji z jej wrogami na dworze, a nawet z samą Andais. Jeżeli jednak Meredith zamierza kiedykolwiek zostać królową, nie może mieć oporów przed rozlewem krwi. Nadchodzi czas rozrachunku...

   W "Śmierci o północy" Laurell K. Hamilton ponownie przenosi nas w mroczne regiony erotycznej dominacji nieśmiertelnych, z zaskakaującą świeżością i intensywnością opisując świat, w którym koegzystują pełni namiętności bogowie, zmiennokształtni i ludzie...

 

   Jak do tej pory nie miałem styczności z twórczością Laurell K. Hamilton i do Jej najnowszej powieści podszedłem z dużym entuzjazmem. Opis książki sugeruje fantasy z nutą kryminału, mroczna okładka i tytuł zdają się to potwierdzać i tylko ostatni akapit wspomnianego opisu świadczy o tym, że będzie też trochę erotyki, która dobrze wpleciona w fabułę wcale mi nie przeszkadza. Chciało by się powiedzieć, że nic tylko czytać...

   Streszczenie fabuły pozwolę sobie darować, by nie powielać trzeciego akapitu z opisu powieści. Zresztą, gdyby chcieć tu jeszcze coś dodać, trzeba by po prostu opowiedzieć ową historię do końca, ponieważ, niestety, niewiele zostaje do dodania.

   „Śmierć o północy” jest kontynuacją „Dotknięcia mroku”, ale zaczyna się tak, jakby była zupełnie odrębną opowieścią i choć jakoś się kończy, to wygląda, jakby tego zakończenia nie było – wątki rozpoczęte w „Dotknięciu...” idą w tle tak dalekim, że ledwie je widać, a nowe, pojawiające się w „Śmierci...” są tak rzadkie, że gubią się w całości. O czym zatem jest te nieco ponad sześćset stron? O seksie! I gdyby te wszystkie tzw. momenty były jeszcze dobrze opisane, to otrzymały by obiektywną pozytywną ocenę. Niestety autorka nie bardzo sobie radzi z opisami scen miłosnych, czy to w  scenach seksu oralnego zajmującego kilka stron, czy seksu grupowego na stron ponad dwadzieścia, a im dłuższe owe momenty tym gorzej. Bohaterowie, dosłownie wiekowi (często starsi) i doświadczeni w łóżku zachowują się jak banda prawiczków po osiemdziesiątce, choć mentalnie pasowali by też do przedszkola, a w między czasie główna bohaterka (narracja w pierwszej osobie) tłumaczy nam, co musi zrobić, żeby duży członek (którego właśnie ma w ustach) nie zrobił jej krzywdy. Z całym szacunkiem dla autorki, ale pisać powinno się o czymś, o czym się ma pojęcie, w przeciwnym wypadku wychodzi np. omawiane tu kiczowate fantasy-porno.

   Wątek kryminalny, o którym mowa w opisie, rozpoczyna się, znika, pojawia zajmując kilkanaście stron i znowu znika, i tak parę razy, a kończy się tak, jakby w ogóle go nie było - pstryk i tyle. A, że mało tegoż wątku, to i odpowiednio krótki komentarz.

   Z kolei wątek, który wydaje się być przewodnim w całym cyklu o Meredith Gentry wlecze się niemiłosiernie – dworskie gierki wydają się być powtarzaniem tego samego bez końca, a jedyną ciekawą postacią jest sadystyczna królowa, która również (chyba jako jedyna) ożywia konającą akcję. Pozostali bohaterowie wyglądali by dobrze, jako grafika na komórki, ale ożywieni są jak kolorowe i ruchliwe pajacyki.

   I jeszcze taki smaczek, na zbliżające się zakończenie recenzji. Gracie w gry komputerowe? Kiedy zastrzeli się odpowiednią ilość przeciwników, albo szczególnie groźną bestię, wyskakuje jako bonus nowa super broń, apteczka pierwszej pomocy, pieniądze – zależy od gry. W „Śmierci...”, w każdym miejscu, w którym księżniczka uprawia seks pojawiają się kwitnące ogrody, wybijają źródła i dają początek strumieniom, albo szary kamienny korytarz na krótkim odcinku zamienia się w marmurowy...   Apteczka pierwszej pomocy się nie pojawiła, ale wszystko jeszcze przed nami.

   Kończąc, bo zaraz się chyba zwyczajnie zacznę wyzłośliwiać, Laurell K. Hamilton stworzyła barwny i ciekawy świat i w zasadzie tyle, ponieważ historia, która się w nim dzieje jest nudna i nieudolnie poprowadzona. Nie wiem co skłoniło Wydawnictwo Zysk i S-ka do wydania tej książki i osobiście nie polecił bym jej nikomu. Na szczęście w ofercie owego wydawcy przeważają naprawdę dobre powieści, więc macie z czego wybierać. Oby tylko ta przewaga się utrzymała, bo tytuły gorsze, a nawet wręcz tragiczne zawsze i wszędzie się zdarzały i tak już chyba zostanie – w  końcu na coś narzekać trzeba...

 Marek Syndyka

Tytuł: Śmierć o północy
Autor: Laurell K. Hamilton
Cykl: Meredith Gentry
Wydawca: Zysk i S-ka
Tytuł oryginału: A stroke of midnight
Przekład: Robert Lipski
Wydano: Poznań, czerwiec 2013
ISBN: 978-83-7785-127-2
Oprawa: miękka
Format: 140x205 mm
Stron: 616