KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
SKYLINESKYLINE 2011

RECENZJA KOSTNICA

Nastała moda na filmy z gatunku fantastyki kameralnej. "Dystrykt 9", "Project Monster", "Znaki". No i dobrze. Bo znudziło mi się oglądanie jak Amerykańscy Chłopcy Kopią Wrogów Po Zadkach. I w tle ta amerykańska flaga i obowiązkowo prezydent wygłaszający orędzie do dumnego narodu Ameryki. W "Skyline" prezydenta nie uświadczymy. Amerykańscy chłopcy też się pojawiają na chwilę stanowiąc ładne mięso armatnie. Z drugiej strony - nic nie poradzę na to, że lubię takie rozpierduchy jak w "Dniu Niepodległości" czy "2012". No i w "Skyline" też trochę takich rozpierduch mamy. Wydawać by się mogło, że film idealny. I przez pierwsze dziesięć minut miałem nadzieję, że oto oglądam coś naprawdę nowego w kinowej fantastyce... Niestety - daremne żale, próżny trud... "Skyline" mimo, że się zapowiada naprawdę dobrze, jest totalną klapą. I nie położyły go efekty specjalne. Ani nie tematyka. Klęską tego filmu jest scenariusz. Oto w nocy nad Los Angeles zapalają się i spadają na ziemię niezwykłe błękitne światła. Grupa przyjaciół obserwuje je z wieżowca w którym spotkali się na imprezie. Nagle jeden z nich niknie wciągnięty przez błękitne światło. Rankiem z dachu wieżowca nasi bohaterowie obserwują przybycie floty Obcych. Statki wciągają promieniem błękitnego światła setki ludzi. Pojawiają się roboty? Potwory? przeszukujące budynki. Nasi bohaterowie zostają sami w wieżowcu, próbując podjąć decyzję co dalej, dokąd uciekać... Zapowiada się nieźle? No niestety... z czasem jest coraz gorzej. Podobały mi się w tym filmie dwie rzeczy - efekty specjalne, które jak na film za zaledwie 10,5 mln dolarów były rewelacyjne. Fajnie zaprojektowane statki Obcych, nieźle zrobione potwory, bardzo dynamiczna scena ataku na okręt bazę. Naprawdę nieźle - efekty spokojnie na poziomie "Dnia Niepodległości". Druga rzecz która mi się podobała - pokazanie wydarzeń oczami zwykłych ludzi, zaplątanych w konflikt który ich przerasta, bez pomocy z zewnątrz. Wszystkie wydarzenia obserwujemy z ich punktu widzenia. Nie ma tutaj żadnych patetycznych scen z prezydentami czy żołnierzami bohatersko oddającymi życie za innych. A nie podoba mi się...cała reszta. Po pierwsze - gra aktorska - jeśli można w ogóle o czymś tutaj takim powiedzieć - poniżej poziomu.  Takich "drewniaków" nie widziałem w filmie już dawno. Po drugie - scenariusz. Woła o pomstę do nieba. Dziury logiczne są większe niż te w naszych drogach. Niektóre sceny sprawiają, że człowiek wybucha niepohamowanym śmiechem (ach ten świecący mózg obcego na siekierze). No i zakończenie. Szczęka mi opadła i miałem ochotę walić głową w ścianę, że zmarnowałem czas na coś takiego. Powiem Wam, że jeśli film da się jakoś oglądać to finał po prostu jest tak wkurzający, nielogiczny i... po prostu głupi, że psuje przyjemność (wątpliwą) z obejrzenia "Skyline". Podsumowując - kolejna zmarnowana szansa - to mógłby być hit na miarę "Dystryktu 9", a jest ogłupiająca papka z niezłymi efektami. A przecież nie na samych efektach film zbudowany.

 

Bogdan Ruszkowski

 

"Skyline"

Reżyseria: Colin Strause, Greg Strause. Scenariusz: Joshua Cordes, Liam O'Donnell. Muzyka: Matthew Margeson. Obsada: Eric Balfour Scottie Thompson Brittany Daniel Brittany Daniel  USA, 2010.