TWITTER BLOGGER  SKULLATOR       PLIKI COOKIES  KANAŁ YOU TUBE

KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

Łukasz Radecki

SATELLITE 15

 

Statek patrolowy „Satellite 15”

Strefa 78

Rok 2156

 

         Kapitan Tomasz Karwowski wpatrywał się w czujniki. Jak zwykle wszystko było w porządku. Załoga, zawsze skutecznie przez niego motywowana doskonale wykonywała swoje obowiązki, dzięki czemu jego statek był ozdobą orbitalnych jednostek patrolowych. Mimo to Karwowski miał o wiele większe ambicje. Marzył o karierze komandora promu międzyplanetarnego, śnił o dowództwie na krążowniku podróżującym między układami słonecznymi, pragnął dotrzeć do granic wszechświata. Niestety, jego kariera utknęła w martwym punkcie, tutaj na pokładzie „Satelite 15”, gdzie prawdopodobnie do emerytury będzie patrolował strefę 78 i w najlepszym wypadku znów złapie jakichś kosmicznych przemytników, ewentualnie uciekinierów z Ziemi 3 lub buntowników z Ziemi 4. Kapitan rozmasował sobie skronie. Ucisk na zatoki stawał się coraz silniejszy i mimo środków przeciwbólowych nie ustawał. Karwowski postanowił przejść się po statku. Lubił od czasu do czasu pokazać się załodze, dać jej członkom do zrozumienia, że obserwuje ich nie tylko przez kamery rozmieszczone na całym pokładzie, ale także interesuje się ich losem i zadaniami. Tak naprawdę nie dbał o nich, zależało mu jedynie, by dobrze wypełniali swoje obowiązki, a jego przechadzki po pokładzie służyły wyłącznie zaspokojeniu jego poczucia obowiązku. Dzięki temu, sprawdzając swoich pracowników, choć przez moment czuł, że jest do czegoś potrzebny, że jego rola na tym statku sprowadza się do czegoś więcej niż tylko kontaktów z dowództwem i bazą, że bez niego nie dadzą sobie rady. Ale dawali. Zawsze.

         – Kapitan opuszcza mostek – zakomenderował. – Udaję się na obchód – dodał dla wyjaśnienia.

 

         – Kapitan opuszcza mostek – powtórzyła pierwszy oficer Iga Morwińska. Reszta załogi obecnej w pomieszczeniu, czyli porucznik Wiesław Wojciechowski i sierżant Kornelia Różewicz stanęli na baczność. Tomasz opuścił mostek z ciężkim westchnieniem. Wszystko jak w zegarku. Wojciechowski był drugim oficerem na statku, chociaż czasem zachowywał się tak, jakby to on dowodził. Oczywiście tylko wówczas, gdy kapitana nie było w pobliżu. Różewicz była pokładowym psychologiem, ale jej wiedza jak dotąd nie okazała się potrzebna, w związku z tym trzy lata temu ukończyła dodatkowe kursy i przejęła funkcję medyka. Pomogło to zaoszczędzić co nieco grosza przy wypłatach, co Karwowski mógł później wykorzystywać podczas przyznawania premii. Zazwyczaj dawał je właśnie obsłudze mostka, ale załogi to nie dziwiło. Zresztą, jak sam kapitan mawiał, nikogo na swoim statku nie trzyma na siłę, jeśli komuś się coś nie podobało, mógł wracać na Ziemię. Którąkolwiek.

         Karwowski przeszedł korytarz i zajrzał do kuchni. Jak zwykle nieskazitelny porządek. Kucharza Jana Mateckiego nie było, zgodnie z regulaminem, w czasie między przygotowywaniem posiłków musiał przebywać we wspólnej sali. Karwowski dbał, by załoga się integrowała. Zwłaszcza, że we wspólnej sali miał założony podsłuch, dzięki któremu mógł dusić w zarodku wszelkie zalążki buntu i niezadowolenia.

         We wspólnej sali znalazł wszystkich pozostałych członków załogi. Grupę techniczną – Józefa Wójciaka i Tyberiusza Pyrkowskiego, grupę bezpieczeństwa, czyli głównych żołnierzy działających w patrolach: Adama Kęsińskiego, Jolantę Adamowską, Adama Pasiaka, Lucynę Biedrzyk, Monikę Ogrodnik, ich dowódcę Majkę Sadłowską oraz oczywiście kucharza. To byli dobrzy pracownicy, tym bardziej że Karwowski dbał o to, by żaden z nich nigdy nie zagroził jego pozycji. Dlatego właśnie „Satelite 15” miał dwóch mechaników, dlatego dowódcą grupy patrolowej była najmłodsza i najmniej doświadczona kapral. Dzięki temu kapitan trzymał wszystkich w ryzach. I dzięki temu czuł się kompletnie niepotrzebny. Wszedł do sali, zebrani poderwali się z miejsc. Kazał im sobie nie przeszkadzać a oni chętnie wykonali polecenie. Skupili się na czytaniu i wypełnianiu dokumentacji, czyszczeniu i sprawdzaniu broni. Wzorcowa załoga... Karwowski westchnął po cichu, udał, że przyszedł sprawdzić stojaki z uzbrojeniem, sczytał dane z monitora i wyszedł.