KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

RESIDENT EVIL: RETRYBUCJA

W 2002 roku swoją premierę miał film „Resident Evil”. Wtedy to, oparty na serii popularnych gier komputerowych thriller science-fiction zbierał pochlebne recenzje, dwudziestosiedmioletnia wówczas Milla Jovovich zachwycała urodą i kondycją fizyczną a widzowie z przyjemnością oglądali widowisko. Od tamtego czasu minęło dziesięć lat. I oto na ekranach polskich kin gości „Resident Evil: Retrybucja”. Jest to już piąta odsłona znanej serii. Czy film nadal zachwyca czy może jest wtórnym produktem, który  nigdy nie powinien powstać? 

„Resident Evil: Retrybucja” rozpoczyna się streszczeniem poprzednich odsłon filmu, zatem nie musimy  znać wcześniejszych części by zrozumieć fabułę. Wkraczamy w świat, w którym The Umbrella Corporation pracuje nad bronią biologiczną a konsekwencje tych działań są dla ludzkości tragiczne. 

I znowu na ekranie jatka, strzelanina, zombiaki i seksowna Milla Jovovich. Hmmm... i tu pojawia się problem w ocenie filmu. Bo z jednej strony, zdaję sobie sprawę, że „Resident Evil” swój sukces zawdzięcza widowiskowości, akcji i scenom, w których krew leje się strumieniami, a trup ściele się gęsto. Film nie pretenduje do nagrody w kategorii kino artystyczne czy psychologiczne, więc nie spodziewam się po nim głębi i scen wywołujących refleksje. Z drugiej jednak strony w filmie czegoś zabrakło. Nieskomplikowana fabuła i znowu te same powtarzane schematy mnie osobiście zaczynają już nużyć.

Nie mogę powiedzieć, że „Resident Evil: Retrybucja” jest beznadziejnym  filmem, który nigdy nie powinien powstać i który okazał się kompletnym nieporozumieniem. Tak nie jest. Osobiście byłam pozytywnie zaskoczona, bo po piątej odsłonie spodziewałam się kompletnej klapy. W tym przypadku twórcy zadbali jednak, by widz nie wyszedł w połowie seansu, lecz uznał, że nie jest źle jak na kolejną kontynuację. Tylko, że ja nie chcę patrzeć na film, jak na produkt wtórny  chcę świeżości i czegoś co mnie zaskoczy, wywoła emocje  W „Resident Evil: Reaktywacja” tego niestety nie ma. Wszystko, co w filmie zaprezentowano już widziałam i znam. Te same wątki, ci sami bohaterowie. Zaczyna wiać nudą. 

 

W  „Resident Evil: Retrybucja” zabrakło także wyrazistych bohaterów. Oprócz Milli Jovovich tak naprawdę pozostałe postacie zdają się być tylko statystami. Aktorzy nie pokazują kunsztu aktorskiego, bo  w takich rolach nie sposób go pokazać. 

„Resident Evil: Retrybucja” - film, który nie wbija w fotel , ale  który też i nie wywołuje odruchów wymiotnych. Wielbiciele serii z pewnością obejrzą i jeżeli dalej bawią ich te same schematy to będą zachwyceni. Dla mnie dzieło Paula W.S. Andersona okazało się średnie. Obejrzałam i w sumie nie żałuję, ale więcej do tego filmu nie wrócę.

 

ZAJĄC

 

 

  

RECENZJA 2

Umbrella jest korporacją, która pod przykrywką firmy farmaceutycznej, prowadzi badania nad tajną bronią biologiczną. Koncern na zasadzie prób i błędów testuje wpływ mutacji na żywy organizm oraz procesy w nim zachodzące. Wszystko przebiega zgodnie z planem do momentu, kiedy obiekt ich doświadczeń ucieka, zostawiając po sobie zgliszcza laboratorium. Tak rozpoczyna się seria filmów o Alice, kobiecie, która odważyła się przeciwstawić  Umbrelli, a za wyrządzone krzywdy chce odpłacić im pięknym za nadobne.

Początek Retrybucji jest nawiązaniem do poprzedniej części, pod koniec której nasza bohaterka cudem uchodzi z życiem, po ataku na zajęty przez nią lotniskowiec. W między czasie ziemia nadal opanowywana jest przez wirus T, a ludzie w coraz większej liczbie zamieniają się w żarłoczne zombie. Mimo szalejącej apokalipsy, Szefowie Umbrelii nie zaprzestają swoich działań, chcąc w ten sposób wyeliminować największego wroga, czyli Alice.

Filmy z serii Resident Evil trzymały do tej pory zadowalający poziom, ale niestety Retrybucja nieco od nich odstaje. Po entuzjastycznym początku oraz ciekawie zapowiadającej się akcji, dochodzimy do momentu, w którym nagle stwierdzamy: ale to już było. I słusznie, gdyż scenariusz przebiega bardzo podobnie, jak w poprzednich częściach. Różni się zaledwie tym, że Alice znajduje innych towarzyszy broni oraz przechodzi przez wirtualnie światy, gdzie spotyka zdwojoną ilość potworów, z którymi już kiedyś miała okazję walczyć.

Jak to bywa w kinie grozy, mamy tutaj masę efektów specjalnych, które momentami cieszą oko, jednak powtarzające się schematy psują trochę ich spektakularność. Nie mniej, akcja toczy się sprawnie, a sama Alice ponownie nie poddaje się bez walki.

Trudno powiedzieć czy produkcja przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom serii. Zagorzali fani pewnie będą zachwyceni, jednak Ci którzy mieli nadzieje na coś nowego, poczują się zawiedzeni.

Resident Evil: Retrybucja to rozrywka w czystej postaci. Jest w nim prędkość, wymyślne stwory i mnóstwo scen walki. Dla jednych będzie to aż tyle, dla innych tylko tyle, ale czy motyw wirusa T udźwignie kolejną, zaplanowaną już część? Zaczynam w to wątpić.

Varia

 

Reżyseria: Paul W.S. Anderson

Scenariusz: Paul W.S. Anderson

Produkcja: Kanada, Niemcy

Data produkcji: 2012

Obsada: Milla Jovovich,  Michelle Rodriguez,  Kevin Durand,  Sienna Guillory,  Shawn Roberts