KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

PIETIA I WITIA - Tomasz Duszyński

Zbiór opowiadań Tomasza Duszyńskiego wypatrzyłem kiedyś w zabrzańskiej bibliotece. Zarówno okładka jak i opis na niej zamieszczony kusiły. Niestety… miałem zbyt wiele ciekawych rzeczy na oku i pełne konto, by się zająć tym niewielkim tomikiem wydanym przez PaperBack w roku ubiegłym. Przez cały czas miałem go jednak na oku. I tak bym na niego zerkał aż do dziś, gdyby portal Kostnica nie zrobił mi prezentu przysyłając książkę do przetestowania.

Pietia i Witia. Co złego to nie my to dwanaście krótkich form prozatorskich, a ich bohaterami są dwa klony, które uciekły z radzieckich laboratoriów naukowych. Jak się okazuje, opętani zabawą w Boga szaleni naukowcy i politycy chcieli stworzyć super-żołnierzy. Idealne genetycznie twory, jakie można będzie w nieskończoność replikować.

I takowe stworzyli, tylko nieco żylaste, humorzaste i niepokorne. Na dodatek prototypy chyłkiem wymknęły się w świat, a ich wojaże podziwiamy w wyżej wspomnianych opowiadaniach. Co wyrabiają, w jakie kłopoty się pakują i jak udaje im się przeżyć w Europie przyszłości…? To już trzeba wyczytać z kart opowiadań.

Tego typu zbiory, w przeciwieństwie to zlepków powstałych z twórczości różnych autorów, mają to do siebie, że zazwyczaj stanowią o wiele lepiej dopracowane i bardziej atrakcyjne obiekty czytelnicze. I tak jest  na szczęście i tym razem.

Choć Duszyński kunsztem pisarskim nie dorównuje polskiej czołówce fantastów, to jednak ma w na tyle dobre pióro, że potrafi dość mocno zaciekawić. Posiada tę „iskrę” zapalającą to, co jest pierwszym stopniem do piekła. A każdy by tam chętnie trafił razem z opisywanymi postaciami. Już oni by sobie z diabłem poradzili!

Łatwość w budowaniu napięcia, lekkość narracji i całkiem sprawne posługiwanie się słowem pisanym czyni z niego autora wartego przynajmniej przekartkowania.

Kreacja świata, głównych i drugoplanowych bohaterów, sytuacji w jakich się znajdują z jednaj strony ciszy przy lekturze, a z drugiej zastanawia. Bez wątpienia Duszyński ma talent, ale czuję w tym wszystkim pewną fascynację twórczością Andrzeja Pilipiuka. Rzekł bym, że nawet sporą. Nie plagiat, lecz próbę wbicia się w podobną stylistykę zarówno pod względem jakości (bo pomysł jak najbardziej zasługuje na miano oryginalnego) jak i wysycenia niemal wszystkiego sporą dawką abstrakcyjnego humoru. Groteska wylewa się z gumiaków naszych mutantów (po Wędrowyczowemu – „mutasów”) aż miło. Brodzimy w niej po kolana. Nie brak też polityczno-społecznych podtekstów. Warto się więc wczytać jednak, co oczywiste, maniera jaką stosuje lub w jaką próbuje się wkomponować stawia go na pozycji nieco gorszej niż Wielkiego Grafomana.

Pomimo tego udało mu się stworzyć nieco naiwny i troszkę wtórny ale jakże uroczy i urzekający zbiór opowiadań o naszych wschodnich przyjaciołach walczących ze złem jaki toczy świat. Można by rzec, że to wschodnioeuropejska, dwuosobowa bojówka do zadań specjalnych, od łapania złodziei do starć z wampirami i im podobnymi strzygami. To co dzieje się na kartach książki wciąga. Mimo wyżej wymienionych wątpliwości lektura sprawiła mi wiele uciechy.

Całość czyta się bardzo szybko. Lekkie pióro wspomaga niewielki rozmiar tak poszczególnych opowiadań jak i całego zbioru. Nieco ponad 200 stron można „połknąć” w niespełna 3-4 godziny. Jak kiedyś rzekł Maciej Stuhr w jednym ze swych skeczy: „cieszy, ale krótko”. Wada to czy zaleta? Znacie mnie, jeśli coś dobrze się czyta, to znaczy że dla nie ta pozycja warta jest  choćby chwilowej uwagi. Tak jest z panem Duszyńskim. A co do uwagi… właśnie poświęcam ją kolejnej jego powieści. Ale o tym już w innym artykule. Zapraszam do lektury.

 

Tytuł: Pietia i Witia. Co złego to nie my.

Autor: Tomasz Duszyński

Wydawca: PaperBack

Stron: 207

Gatunek: Opowiadania

Ocena ogólna – 7/10

 

Mormegil