KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL
patronaty.jpg (2614 bytes)
WITAJ W SERWISIE KOSTNICA

FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI

RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
"Wymiary"


Słońce właśnie zachodziło, biegł aleją, otaczała go tylko cisza. wlewała się w jego wnętrze, wypełniała każdą wolną przestrzeń. Obawiał się jej, była złowroga i nienaturalna. Wolałby teraz słyszeć ich kroki, móc odgadnąć jak daleko są, ale im zawsze towarzyszyła cisza. Nie pamiętał jak tu trafił, nie wiedział w zasadzie nic, co mogłoby mu pomóc w zrozumieniu swego położenia, ale wiedział jedno - musi stąd uciec. Przebiegł właśnie przez ulicę, po prawej stronie zaczynała się mała uliczka osadzona między kamienicami, miała chyba służyć w charakterze tylnego podwórza, gdyż był to ślepy zaułek. Między budynkami rozwieszone były sznury, na których suszyły się ubrania. Niektóre okna były otwarte, ale z mieszkań nie dochodziły żadne dźwięki. Na parapetach, gdzieniegdzie stały doniczki a pod oknami leniwie przechadzały się koty, pewnie z nadzieją, iż dostaną im się poobiednie resztki. "Stary, przecież tu jest jak w domu.!" - zabrzmiał głos w jego głowie, ale on wiedział, że coś jest nie tak. Przede wszystkim to, co go goniło, choć nie widział ich czuł, że nie należą do świata, który znał do tej pory. Po drugie, ten cholerny brak jakichkolwiek dźwięków! Nagle zobaczył cienie na ścianie, wiedział, że to oni, doganiali go. jego serce zaczęło bić dwa razy szybciej, obejrzał się za siebie jeszcze raz, ale tym razem nie ujrzał nic. Zwolnił, pomyślał, że i tak nie będzie mógł uciekać w nocy. Na terenie, którego nie zna, w nocy, będzie się tylko błąkał i stanie się łatwym celem, a oni przy braku światła staną się zupełnie niewidoczni. Postanowił zawrócić. Wpadł w mijaną wcześniej ślepą uliczkę i zaczął gorączkowo szukać miejsca, w którym mógłby się ukryć, chociaż na jedną noc. Dobiegł do końca bruku i zobaczył w rogu stertę pudeł, śmieci i starych ubrań. Nie było to może zbyt higieniczne, ale przynajmniej w miarę bezpieczne. Zresztą zapach brudu i potu, przestał mu przeszkadzać jakieś pięć przecznic temu. Ukrył się, więc między pudłami a ciuchami, zakrywając się tak jak tylko umiał najlepiej i modlił się by Bóg pozwolił mu przetrwać, chociaż do rana. Wraz z nadchodzącym mrokiem czuł się coraz bardziej bezbronny. Po kilkunastu minutach nasłuchiwania, zasnął. Ciężki sen opadł na jego powieki niczym kurtyna w starym teatrze, zakrywając nierealne zdarzenia i odgradzając go od przerażającego nieznanego świata. Śniło mu się, że jest w domu, Kaja delikatnie merda ogonem leżąc u jego stóp, a on czyta spokojnie książkę. W pewnym momencie suczka wydaje z siebie dziwne pomruki. Leniwie podnosząc głowę z nad kartek, zauważa w ścianie małą dziurkę. "Od kiedy mamy w domu myszy?" - zaczął się zastanawiać na głos, pytając ni to siebie ni to małego psiaka. Zaczął obserwować szczelinę, która powiększała się stopniowo, pochłaniała pokój. dotarła do jego stóp i nawet nie zdążył zareagować. Stał, jakby go zamurowało, szok, jakiego doznał zablokował wszystkie nerwy tak, że nie był w stanie się ruszyć a potem była już tylko ciemność. Obudził się. Sen nie był dramatyczny, nie wzbudził zbyt silnych emocji, nie sprawił ze spocił się bardziej od biegu, ale jednak czuł niepokój, bo zdarzenie to wydało mu się tak znajome. a jednocześnie nie realne. Postanowił wyjrzeć poza swoje schronienie, okazało się, że nadal jest ciemno, więc wrócił do poprzedniej pozycji. Opierając się plecami o mur wyczuł przez koszulkę jakieś nierówności. Odwrócił się powoli by nie zniszczyć swojej twierdzy i zobaczył w szczelinie światełko. Chwilę zastanawiał się, co zrobić, ale w końcu ciekawość wzięła górę nad strachem i kucając zbliżył się do szpary.

Zajrzał przez szczelinę i ku swemu zdumieniu zobaczył pomieszczenie - sufit, szafki, okno. tam jest dzień!!" - szybko przewinęło się przez jego umysł. Miękki, pluszowy pokój dziecka - "lalki, cholera to pewnie dziewczynka, nie dobrze. jak tu się dogadać z małą dziewczynką." - zaczynał czuć się nie komfortowo. Spróbował wsunąć palce w szczelinę tak by ją poszerzyć, próbował pchnąć kamienie, nic z tego. "I co teraz?" - gorączkowo zaczął myśleć - "zapukać w kamień?! Zawołać?". Przez myśl mu przeszło, ze sytuacja w całym swoim absurdzie robi się zabawna, w najlepszym przypadku, kiedy uda mu się wyjść cało, oskarżą go o włamanie do czyjegoś domu i co gorsza o zapędy pedofilskie - w końcu to pokój małej dziewczynki. Pomyślał, że może to kolejny sen, taki sen w śnie, przecież to się zdarza. Radek opowiadał mu kiedyś. "Słuchaj chłopie, ale miałeś śmieszny sen, śniło mi się, że śniłem o tej rudej z drugiego pięta, a wiesz, co było najśmieszniejsze." - reszta słów rozpłynęła się w jego głowie. Gdzieś w jego wnętrzu walczyły ze sobą siła przetrwania z racjonalnością, pomyślał, że nawet, jeśli to niewiarygodne, co teraz robi, to musi, nawet, jeśli to sen. chce się przecież z niego obudzić! Pięściami zaczął uderzać w ceglany mur. i nagle wszystko stało się ciemnością.

Kamila, leżała na łóżku i oglądała nowy album, który dostała od taty. Zawsze przywoził jej z podróży albumy z informacjami o kraju, w którym przebywał. Lubiła te prezenty, wiedziała też, ze kocha on swoją pracę, jednak zawsze, gdy wyjeżdżał bardzo za nim tęskniła. W drugim pokoju mama rozwiązywała krzyżówki, przy akompaniamencie wakacyjnych hitów radiowych. W pewnej chwili usłyszała jakieś chrobotanie, podniosła głowę z nad fotografii, ale nie zauważyła nic, co mogłoby owy dźwięk wydawać. Nagle znów usłyszała to dziwne "skrob", "skrob", "łup". Podniosła się z łóżka, i zaczęła nasłuchiwać, w pewnym momencie kontem oka zauważyła jakiś ruch koło stojącej na szafce skarbonki. Powoli podeszła do niskiej szafeczki, spojrzała na drewniane pudełeczko z otworem na wieczku, i znów to zauważyła jakiś szybki ruch, jakby coś siedziało w skarbonce! Pochyliła się i nagle "nieeee, to przecież nie możliwe." - szybka myśl sformowała się w jej głowie. W szczelinie zobaczyła najpierw wysuwające się palce a potem ludzkie oko, niecierpliwie zerkające we wszystkie strony. Nie zdążyła jednak wydać z siebie żadnego odgłosu, pochłonęła ją ciemność.

Fuzja