KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
NOCNY POCIĄG Z MIĘSEM

Pamiętam, że dość agresywnie promowano tę produkcję. Plakaty na przystankach, w kinach, spoty reklamowe w sieci… Mówiono, że krwawy, porywający itd… Szczerze - guzik prawda.

Niedawno, w końcu, pięć lat po oficjalnej premierze, Nocny pociąg z mięsem zatrzymał się na mojej stacji. Bez większego zastanowienia, wsiadłem do niego licząc na to, że zapowiedzi sprzed lat nie straciły na aktualności i pojadę w podróż obfitującą w krew, flaki i strach. Myliłem się, i to bardzo.

Film jest do bólu przewidywalny, wtórny i co najgorsze – nudny. Brakuje mu charyzmy, napięcia, powabu, jaki mają  sobie „prawdziwe” horrory. Nie kusi, nie nęci, nie przyciąga w żaden sposób. Prędzej odrzuca swoją banalnością. Powiedziałbym, że wręcz obraża widza, który ma ochotę na solidną porcję strachu, a dostaje obraz statyczny i wyprany z emocji. Nie ma tu tego czegoś co sprawia, że na widok ściekającej z noża krwi, nasza własna zastyga w żyłach.

Teraz lekki spojler, bo sam tytuł, aż tak dużo nie mówi. W Nowym Yorku grasuje rzeźnik-psychopata (na co dzień pracuje w rzeźni). Jeździ metrem i morduje ludzi wielkim tłuczkiem i hakiem. Śledzi go fotograf, który za wszelką cenę stara się zdobyć posadę w dobrym piśmie. Ale musi uchwycić to, jak miasto „żyje”. A żyje nocą. Wplątuje się w nieciekawą intrygę, która zakończy się… No, delikatnie mówiąc, pcha się w paszczę lwa. I choć doskonale wie, co się stanie, gdy wejdzie do pociągu za podejrzanym to… rozsądek na chwilę się wyłącza. A resztę dopowiecie sobie sami

Rozczarowują też efekty specjalne. Groteskowe. Wyglądają jak wyjęte z najnowszych części Resident Evil. Kicz w czystej postaci. Biedne, sztuczne, krew i wypadające oczy wyglądają jak w średniej jakości grze komputerowej (przynajmniej w początkowych scenach). Ofiary padają bez życia, ich twarze, po zderzeniu z bijakiem, odkształcają się nienaturalnie. Nie żebym na co dzień widział takie sceny, ale jednak to, co zobaczyłem, nie spełniło moich oczekiwań estetycznych. Przekombinowane, przejaskrawione i zrobione trochę na „odwal się”. Nie zauważyłem jednak, by był to zabieg celowy.

Raz tylko twórcy filmu zwrócili moja uwagę – w chwili, gdy pociąg się zatrzymał i weszli do niego… no właśnie. Tego nie zdradzę. Ale to było bardziej zdziwienie niż miłe zaskoczenie. Pomysł był tak niedorzeczny, tak nietrafiony, nie trzymający się żadnej logiki, że aż ciężko próbować tłumaczyć jego obecność. Na siłę może być atrakcyjny, ale mnie się wydał zwyczajnie bez sensu.

Obraz Ryuhei Kitamury to horror klasy B. Zarówno jeśli chodzi pomysł na fabułę, jak i jej realizację. Niedopracowany. Brak napięcia, kiepskie efekty specjalne, niemal zerowa inwencja twórcza reżysera sprawiają, że seans daje się porównać z oglądaniem polskiego serialu. Nuży, ziębi raczej niż grzeje.

To produkcja dla tych, którzy od filmu nie wymagają absolutnie niczego poza brutalną, krwawą, nawet nie realistyczną sieczką. Że też na takie coś znajduje się sponsorów i wyciąga grube miliony dolarów. I tyle też zarabia.

Nie polecam, mimo iż znam o wiele gorzej nakręcone filmy (jak Mega Wąż, o którym już niedługo… wystrzegajcie się tego filmu…). Nie polecam, bo to dowód na to, że kino grozy powoli staje się jałowe (jak zeszłoroczny Sinister, o którym też coś właśnie skrobię).

Mormegil

 

 

 

 

Tytuł: Nocny pociąg z mięsem
Reżyser: Ryuhei Kitamura
Scenariusz: Jeff Buhle
Produkcja: USA
premiera: 31 października 2008  (Polska)  19 lipca 2008  (świat)