KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

KWIAT PAPROCI - Dominik Sokołowski  

NASZ PATRONAT

RECENZJA I

Często miewam złe przeczucia, gdy czytam debiutanta, który po wydaniu pierwszej książki zapowiada, że pracuje nad całym cyklem, trylogią, ewentualnie drugim tomem. Zazwyczaj kończy się na gadaniu, a zawartość lektury, za jaką się zabieram pozostawia wiele do życzenia. Czasami jednak, trafia się autor, który na taki słowa może się poważyć, który ma w sobie tę iskrę i potrafi wzniecić nie jeden pożar.

Dominik Sokołowski, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis, opublikował właśnie pierwszy tom Kronik Arkadyjskich i ponoć już tworzy dwa kolejne. Nie mam nic przeciwko. Kwiat paproci, bo taki tytuł nosi książka, może być nie lada gratką dla fanów fantastyki, historii alternatywnych oraz gry konwencją. Bo Pan Sokołowski nieźle w swej powieści namieszał i to na wielu płaszczyznach.

Mieszkający na co dzień  w Gdańsku pisarz stworzył dziwny, ale smakowity i łatwo przyswajalny collage ze znanych nam postaci fikcyjnych, historycznych, wierzeń oraz jakkolwiek to zabrzmi – zwrotów akcji. Trzeba mieć na prawdę wielką wiedzę, by zlokalizować na kulturowej mapie świata elementy, jakie złożyły się na opowieść o Issakiosie, Iliasie, Łamignacie i innych, mniej lub bardziej ważnych bohaterach przewijających się pośród kart powieści.

Znajdziemy tu odwołania do religii chrześcijańskiej, skandynawskich legend, starych kultów oraz – tak podejrzewam – kilka autorskich pomysłów. Nie wiadomo przecież, co „zawodowemu” historykowi przyjdzie do głowy. Nie czuję się więc do końca kompetentny, by wyrażać swoją opinię. Z drugiej strony, to nie publikacja naukowa. Więc jakieś tam prawo do własnego zdania mam. Szczególnie jako czytelnik-klient.

Powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim tym, że w miarę sprawnie, bez większych (no z jednym, ale to za chwilę) zgrzytów autor wprowadza do gry wszystkie elementy łamigłówki, jaką przyjdzie nam rozwiązywać. Nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie kilku tajemniczych spraw, jakimi zajmiemy się towarzysząc bohaterom.

Oszałamia przede wszystkim natłok postaci, wymyślnych imion, nazw własnych, których mozolnie szuka się na załączonej do książki mapie. Wzbudza to zarówno podziw, bo to, że sam znam nazwy ponad 300 pokemonów i z 400 postaci z kreskówek to jedno… ale napisać powieść, w której podobna ilość się pojawia to już karkołomny wyczyn – jak i konsternację. Łatwo się zgubić w meandrach wymyślnych grecko-, łacińsko, nordycko, słowiańsko brzmiących słów. Ile autor sam opracował? Chyba tylko on sam na to pytanie odpowie.

Pojawiają się postaci powszechnie znane oraz – funkcje im przypisane. Będą wspomniane północne sagi, coś z Andersena, a nawet stop metalu przywodzący na myśl jedną z bardziej popularnych postaci amerykańskiej pop-kultury (plus takie samo imię, ale niepowiązane z tą substancją).

W pewnym momencie zacząłem wątpić, bo na scenę wkroczyła pchająca się wszędzie złośliwa postać. Lektura zaczęła mi ciążyć… Na szczęście szybko persona non grata zniknęła (choć wróci), a fabuła ruszyła z kopyta. Dosłownie.

Językowo Sokołowski daje radę. Potrafi wciągnąć czytelnika, bo, jak już kiedyś pisałem, nie temat jest ważny, ale sposób, w jaki się go przedstawia. Ma ewidentny talent do budowania pokrętnych, ale logicznie uporządkowanych fabuł (Z resztą, ze względu na wielość imion, nawet jak coś pomyli – nikt nie zauważy). Sprawnie buduje napięcie, unika zbędnych opisów, powtórzeń (co przy debiutantach jest kwestią niezwykle istotną) i stara się chyba trzymać patetyczne frazy na krótkiej smyczy. Forma nie przerasta treści.

To lektura dla czytelnika, którego nie drażni przymus powrotu do poszczególnych fragmentów treści, gdy w końcu zapomni, kto jest kim. Szperacze, kolekcjonerzy i fanatycy zapomnianych (lub zakazanych) wierzeń oraz teorii spiskowych też znajdą tu coś dla siebie. Tak jak historycy i przede wszystkim – fani porządnej fantastyki. Bo o ile w tej materii powiedziano już niemal wszystko – to autor Kwiatu paproci jakoś znalazł małe poletko na własne uprawy.

Zachęcam do lektury, zarówno tej uważnej jak i zwykłej, beztroskiej zabawy. I uwaga, jeśli ktoś wsiąknie – to na kilka godzin. A i innych może za sobą pociągnąć. Czego autorowi szczerze życzę.

Ocena: 9/10

Mormegil

RECENZJA II

Na pewno wielu z Was się ze mną zgodzi, że największą zaletą powieści fantasy jest brak jakichkolwiek granic. Pisarz ma możliwość powołania do życia wszystkiego, co tylko jest w stanie wymyślić. Najbardziej cenione sagi i powieści fantasy są unikatowe i jedyne w swoim rodzaju. Miejsce na oryginalność w fantastyce jest nieograniczone i jako źródło, z którego czerpiemy, wyobraźnia powinna być wykorzystywana na pierwszym miejscu.

Pan Dominik Sokołowski w swojej debiutanckiej powieści "Kwiat paproci", która rozpoczyna trylogię "Kroniki arkadyjskie" postawił jednak, łagodnie mówiąc, na inspiracje. Inspiruje się bowiem, zapewne ze względu na swoje wykształcenie historyczne, praktycznie wszystkim. W książce znajdziemy elementy wierzeń i mitologii skandynawskich, chrześcijańskich, pogańskich a nawet baśnie. Na dokładkę mamy magów, smoki i chodzące trupy, a wszystko to przedstawione w najdziwniejszych kombinacjach. Muszę jednak przyznać, że pomimo wymieszania, taki koktajl ma swój urok. Elementy znane, ale ukazane w nowej aranżacji, wzbudziły we mnie lekki sentyment, a i natrudzić się trzeba, żeby taki misz-masz utrzymać w jakimś logicznym porządku. Może od czasu do czasu warto trochę odgrzać mitologie, bo zdarza im się kostnieć w naszej pamięci.

Niestety najsłabszym punktem powieści są jej główni bohaterowie. Mam wrażenie jakby autor kupił je w sklepie z gotowymi postaciami. Mamy Isaakiosa, wygnanego następcę tronu cesarstwa , młodzieńca władczego, ale krnąbrnego i lekkomyślnego. Jest Michelle, tajna agentka inkwizycji, piękna i zabójczo sprytna półsierota przygarnięta przez Kościół, oraz Ilias, rycerz gnany chęcią zemsty za śmierć ukochanej. Ten opis całkowicie wystarczy i wyczerpuje temat głównych bohaterów. Nie ma w nich większej głębi. Są płytcy i sztampowi. Autor podaje nam wszystkie ich emocje na tacy. Nie jesteśmy w stanie się do nich przywiązać ani nawet polubić. Miejmy nadzieję, że w następnych częściach trylogii rozwiną skrzydła i autor dopuści nas do wspomnień lub przemyśleń swoich bohaterów.

Zamiłowanie autora do papierowych gier RPG widać jak na dłoni.  Powieść jest naładowana sytuacjami w stylu: "Bohaterowie płyną łodzią. Nagle napada ich banda intruzów. Odpierają atak i płyną dalej". Jakby autor bał się, że jeśli choć na chwilę zwolni akcję i da postaciom chwilę odpoczynku,książka będzie wiała nudą. Nie znajdziemy tam rozwlekłych opisów przyrody, ani zawiłości politycznych cesarstwa. Jest ich dokładnie tyle ile potrzeba i to właśnie jest największym plusem tej powieści. Czyta się ją bardzo płynnie, nie gubiąc się w zawiłościach. Powieść jest przejrzysta i ma solidną konstrukcję. Pomimo trzech niezależnie prowadzonych bohaterów i ich historii, gładko podążamy za akcją. Każda postać dostaje sprawiedliwą porcję naszej uwagi, dzięki czemu nie zapominamy wątków.

Z niecierpliwością czekam na następne części „Kronik arkadyjskich” czyli "Adamantowy Miecz" i "Słowo Stworzenia". Ciekawa jestem, w jaki sposób rozwijać się będzie literacki debiut Pana Dominika. Został jeszcze spory kawał mapy do wykorzystania, więc nie mam wątpliwości, że bohaterów czeka jeszcze wiele przygód. Mam tylko nadzieję (i szczerze tego autorowi życzę), że w miarę jak fabuła będzie się zacieśniać, nie zrobi się z wyżej wspomnianego koktajlu koktajl Mołotowa, który wybuchnie nam w twarz pozostawiając tylko rozczarowanie i uczucie bezsilności po przeczytaniu książki.

Margo

Tytuł: Kwiat paproci
Cykl: Kroniki Arkadyjskie
Autor: Dominik Sokołowski
Wydawca: REBIS
Cykl: Kroniki Arkadyjski
Stron: 400

Już 25 lipca zadebiutuje nowy autor fantasy Dominik Sokołowski. Jego powieść Kwiat paproci zabiera czytelników do świata kipiącego magią, niebezpieczeństwami i przygodami – w podróż, z której nie będą chcieli powrócić…


Tysiącletnie Cesarstwo Arkadyjskie to kolebka cywilizacji, depozytariusz Prawdziwej Wiary. Od lat jego władcy przejadają jednak dorobek minionych pokoleń, a jego fundamenty podgryzają herezje, pałacowe intrygi i ludowe niepokoje. Podupadające imperium będzie też musiało stawić czoło rosnącej na Wschodzie niszczącej sile, z jaką nie spotkało się w całej swej historii.

Isaakios, wygnany następca tronu, postanawia walczyć o swe dziedzictwo. Wraz z wiernym centurionem wyrusza w podróż, podczas której z chłopca zmieni się w mężczyznę i pozna cenę władzy. W tym samym czasie piękna agentka inkwizycji Michelle tropi obrzydliwą sektę w stolicy Arkadii, a rycerz Ilias zdąża do barbarzyńskiej Vindlandii, żeby pomścić śmierć ukochanej.

Troje bohaterów nawet nie podejrzewa, że ich losy splotą się z wydarzeniami zapowiedzianymi w skrywanym przez Kościół apokaliptycznym proroctwie…



Dominik Sokołowski urodził się w 1977 roku w Gdyni, mieszka i pracuje w Gdańsku. Z wykształcenia historyk, zawodowo zajmuje się dziejami Polski XX wieku, prywatnie zaś średniowieczem. Uważa, że to barwna, złożona i interesująca epoka, a to, że powszechnie odbiera się ją jako „wieki ciemne”, jest skutkiem zadufania humanistów doby renesansu i stereotypów utrwalonych przez oświeceniową propagandę.

W liceum był namiętnym graczem papierowych gier role-playing, co zaowocowało stworzeniem autorskiego systemu RPG. Wykreowane na jego potrzeby quasi-średniowieczne uniwersum posłużyło za kanwę Kwiatu paproci.

Kwiat paproci jest jego debiutem literackim, otwierającym cykl historycznej fantasy „Kroniki arkadyjskie”. Autor pracuje nad jego drugą i trzecią częścią: Adamantowy miecz i Słowo Stworzenia.