KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

INKLUZJA - Andrzej W. Sawicki

   Niespecjalnie przepadam za science fiction. Zmęczyłem swego czasu kilka pozycji z tego gatunku i musiały to być typowe hard s-f , ponieważ odrzuciłem cały ten gatunek, uznając za dobrą rozrywkę jedynie dla „jajogłowych” zawodowo będących ściśle w temacie. Czasami zdarzają mi się jednak odchyły od normy, co gorsza połączone z książkowym szaleństwem zakupowym. Tak w moje ręce wpadła „INKLUZJA” Andrzeja W. Sawickiego - z widocznym na czwartej stronie okładki - „JESZCZE SPACE-OPERA NIE ZGINĘŁA?”. Jak do tej pory o space operze wiedziałem tyle, że jest podgatunkiem science fiction  i...  I w zasadzie tyle. Doszkoliłem się odrobinę (dzięki pomocnym wujkowi Google i cioci Wikipedii – bo jakże by inaczej...) i znam już krótką, acz konkretną definicję. Dla mi podobnych nie kumatych cyt.:
 „Space opera jest podgatunkiem science fiction koncentrującym się wokół romantycznych przygód, podróży międzygwiezdnych i kosmicznych bitew, w którym głównymi wątkami są konflikt międzyplanetarny i osobiste przeżycia bohaterów. Często – jawnie lub niejawnie – wykorzystuje elementy konwencji fantasy oraz baśniowe.

Określenie space opera pojawiło się jako odpowiednik soap opery i z początku miało wyraźnie negatywny odcień. Utworzył je w 1941 r. Wilson Tucker. Z czasem jednak pojęcie to upowszechniło się wśród twórców i odbiorców fantastyki, a jego negatywne konotacje zanikły.”

   Xiu, niepozorna Chinka metr pięćdziesiąt w kapeluszu, przemierza korytarze Czarnego Słońca polując na Żelaźniaki i inne potwory pozostawione przez tajemniczą nieistniejącą już cywilizację. W walce o bezpieczeństwo  osadników i unicestwianiu, bądź przeganianiu żywych maszyn, młodej Wiedźmince pomaga cyborg Shao – prototypowy robot górniczy z wszczepionym ludzkim mózgiem.
Znajomy i były kochanek Xiu – Tomasz – wysyła Jej wiadomość z prośbą o pomoc. Wraz z wspólnikiem Brunem otworzyli inkluzję i jak się okazało uwolnili kolejnego potwora. Żywiąca się energią ludzkich dusz istota nie daje się zgładzić konwencjonalną bronią, z każdą nową duszą rośnie w siłę i zdaje się, że przejmuje również władzę nad pozostałymi potworami zamieszkującymi czarny glob.
   Jaki jest cel istoty otaczającej się szkarłatną poświatą i czy drużynie Wiedźminki uda się powstrzymać zbliżającą się zagładę?

   Poczatkowo cieżko było mi się połapać w tym co, kto, z kim i o kim. Pierwszym tego powodem jest narracja – pierwszoosobowa – z perspektywy kilku bohaterów, którzy zmieniają się wraz ze zmianą miejsca akcji, ale też potrafią opisywać na przemian te same sytuacje; drugim zaś fakt, że początek „Inkluzji” to jakby odrębne historie, dziejące się w tym samym świecie i z tymi samymi bohaterami. Kiedy wyżej wymienione połączyć z szybkim i stale przyśpieszającym tempem akcji, naprawdę można się zgubić, czy raczej rozpędzić i po chwili zorientować się, ze narratorem od kilku akapitów jest nie Xiu, czy Shao, a Tomasz, lub dzieje się już coś zupełnie innego.

   Niewątpliwą zaletą powieści jest to, że autor nie zamęcza czytelnika wykładami i definicjami naukowymi. Owszem, opisanych jest mnóstwo zaawansowanych technologii, oraz zjawisk fizycznych, ale wszystko w taki sposób, że nawet totalny laik (niżej podpisany) jest w stanie zrozumieć je w lot.

   W powieści nie ma również tego co tak Was drażni, np. w mojej recenzji ;) – bezcelowego bełkotu wydającego się istnieć dla nabicia objętości tekstu. Każde zdarzenie, rozmowa, wszystko ma ściśle określony cel i tworzy spójną całość, krok po kroku prowadząc nas do zaskakującego zakończenia.

   Urzekające są również światy wykreowane przez autora – dwie galaktyki, z których, w jednej zagościmy „przelotem”, z drugiej zaś pochodzimy i w tej właśnie dzieje się większość wydarzeń. Sawicki wykazał się niezwykłą dbałością o szczegóły tak opisując niezwykły wygląd statku, zwanego „Najjaśniejszą”, jak też jego mieszkańców i samą postać i intrygę dotycząca Pani Kapitan „Najjaśniejszej”. Z wcale nie mniejszą dbałością opisywane są pozostałe miejsca, a także uczucia bohaterów, a nawet tajemniczej broni zwanej smokami.

   Słowem, książka – choć wymaga odrobinę więcej skupienia – jest warta poświęconego jej czasu. Mało tego, pozwoli ten czas spędzić z dala od codziennych trosk, porywającą historią przenosząc na tyle daleko w bezmiar wyobraźni, że jeszcze przez jakiś czas po przeczytaniu, będziemy w drodze powrotnej do naszego wymiaru.

 Marek Syndyka

autor: Andrzej W. Sawicki

tytuł: Inkluzja

ISBN-13: 978-83-7574-083-7

wydawnictwo: Fabryka Słów

data wydania: 2009-07-24

miejsce wydania: Lublin

strony: 352

wymiary: 125 x 195

seria: fantastyczna fabryka

 

 

 

O książce:

JESZCZE SPACE-OPERA NIE ZGINĘŁA… 

Xiu jest wiedźminką. Co znaczy, że zwalcza potwory. A tych nie brakuje w miejscu, gdzie przyszło jej żyć.

W tunelach Czarnego Słońca, w morderczej grawitacji i zabójczej atmosferze, obcość jest normą. Ponieważ ten świat istnieje wbrew prawom natury.

Tu nawet rzeczywistość przestaje być czterowymiarowa. Czasoprzestrzeń ulega deformacjom. Czarne Słońce, umarła gwiazda starsza niż wszechświat, skrywa wiele tajemnic.

Xiu, jej cyborg i przyjaciele będę musieli je odkryć, kiedy zaczną się hekatomby ludzi. Zagłada, która wyszła z tuneli, zwiastuje jedynie początek apokalipsy...