KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
DARKAR Poświęcenie - Dariusz Doliński

OPIS KSIĄŻKI:

„Niegdyś życie w tej krainie płynęło mlekiem i miodem. Było pełne radości, prostoty i nie miało w sobie najmniejszego pierwiastka codziennych trosk. Obywało się bez wojen, strachu, chorób i głodu. A trwało niezmiernie długo. Istoty zamieszkujące ten świat zostały wybrane przez ich boga. Sam je stworzył na swe podobieństwo. Chciał im dać to wszystko, czego mu nie brakowało w jego wiecznym życiu. Za to zażądał jedynie tego, by wykreowane przez niego istoty były mu wierne i nie miały innego pana poza nim samym. Początkowo tak było...”

 

RECENZJA I

         Większości z nas wydaje się, że „każdy jest kowalem własnego losu” i tylko od własnych decyzji zależy jego dalszy byt. Nie macie czasem wrażenia, że ktoś za Was wybrał ścieżkę, którą podążacie, że jesteście tylko pionkiem w czyjejś „grze”? Jak się okazuje wolność jest dość trudnym pojęciem i po głębszym zastanowieniu tak naprawdę nie do końca decydujemy się robić to, co nam się żywnie podoba, bowiem zawsze były, są i będą pewne ograniczenia, wyznaczone granice, których niestety nie przekroczymy.

         Każdy z pewnością ma takie chwile, kiedy zastanawia się nad sensem swojego życia, dokąd to wszystko prowadzi i co przyniesie los. Największym sprawdzianem dla człowieczeństwa bowiem są wybory dokonywane na rozstaju dróg skłaniające tym samym do decyzji, poświęceń, które na zawsze odmienią nasze życie. Do takich właśnie przemyśleń pobudził mnie „Darkar. Poświęcenie” Dariusza Dolińskiego. Książka porusza te tematy, które wydają się aż tak oczywiste, że w wirze ciągłej pracy oraz gonitwy są bagatelizowane i w rzeczywistości nawet nie zdajemy sobie sprawy jak ważnym elementem we wszechświecie jest każdy z nas, dopóki, dopóty nie zostanie zachwiana równowaga.

         „Darkar. Poświęcenie” jest to pierwsza część trylogii, która przenosi czytelnika w mroczny świat targany nieustannymi przepychankami o władzę. Kraina, gdzie natura ma wielki wpływ na poczynania jednostek jest zamieszkała przez ludzi oraz przeróżne w tym i drapieżne istoty, do których między innymi zaliczamy dhampiry, baitale, asemy i elfy. Choć każdemu przyświeca określony cel to tak naprawdę nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko zostało przewidziane, a nadejście tych, którzy uwolnią świat od zagłady jest nieuniknione i oczekiwane przez wielu. Nie bez powodu nasi bohaterowie, Darkar i Sinoe, doświadczają bólu i cierpienia, albowiem wszystko ma na celu upewnić ich w dążeniu do tego, co zostało im pisane. 

         Niektórzy mogą zarzucić autorowi kontrowersyjne nawiązanie do Biblii i wykorzystanie przydomku Van Helsing'a  – postaci literackiej wywodzącej się z powieści Brama Stokera Drakula. Jednak na pierwszy rzut oka podobieństwa odbiegają od pierwowzoru poprzez wplątanie w znane  wątki zapierające dech w piersi przygody i sceny akcji. To co mi się najbardziej podobało w książce to nie ciekawi bohaterowie, którzy dopiero co odkrywają swoją powinność, nie wciągająca historia i nawet nie możliwość zajrzenia w głąb każdej postaci, ale sposób w jaki autor przedstawił wszystkie powyższe wątki. Język jest barwny, zrozumiały i zaskakuje swoją prostotą, dzięki czemu płynęłam przez książkę i chłonęłam każde słowo. Niestety wydawnictwo nie popisało się ani korektą, ani obszernym, zbędnym streszczeniem.

         Podsumowując książka jest godna uwagi i choć zalicza się do gatunku fantastyki, to trafnie ukazuje realia naszego codziennego życia, w którym żeby cokolwiek osiągnąć nie raz jesteśmy zmuszani do poświęceń. Polecam!

 

MoNiuRka

z dn. 05/02/2012

 

Tytuł: Darkar. Poświęcenie. Tom 1

Autor: Doliński Dariusz

Wydawca: Poligraf Wydawnictwo

Data premiery: 2010-12-23

Ilość stron: 224

 

 
 

RECENZJA II

 

                         Poświęcenie powiadasz...  A to się da sprzedać??

 

   Co dzisiaj właściwie oznacza „poświęcenie”?

   Niewiele... Niestety w naszych czasach wydaje się być jedynie ładniej brzmiącym synonimem słowa „inwestycja”, czy też zwrotu „coś za coś”. Ale za to jak fajnie brzmi: poświęciłem na tę inwestycję całe swoje oszczędności!- co za heroizm, co nie? I nieważne, że tylko z nazwy...

Idąc dalej tropem tej myśli (nawet mi ciężko się tropi moje własne myśli...), należało by przyjąć, że słowa takie jak „altruizm” i „bezinteresowność” to nikomu nie potrzebne zestawienia literek, bez praktycznego zastosowania!

   Oj przepraszam, na śmierć zapomniałem, że przecież można ich użyć pisząc jakąś (uwaga, fachowo będzie) FIKCJĘ LITERACKĄ – można stworzyć bohatera idealnego etycznie, ale czy realnego? Czy będzie dla nas wiarygodny, kiedy my sami robiąc coś bezinteresownie, podświadomie i tak spodziewamy się nagrody, a kiedy takowej nie otrzymujemy czujemy żal, rozgoryczenie. No bo jak to tak można nie dać nic w zamian, przecież tyle pracy i czasu...

   Jednak co mamy robić, kiedy nawet biblia z jednej strony nakazuje bezgraniczne poświęcenie, z drugiej zaś mami nas wizją raju, który jest niczym innym jak nagrodą.

   Jak tu wierzyć w sens prawdziwego poświęcenia? I jak je w ogóle zdefiniować?

   „Darkar” swój początek wydaje się mieć w starym testamencie(!), kiedy to poznajemy historię dziecka cudownie ocalonego przed rzezią, która zresztą jego opiekunów już nie ominęła. Jednak sprecyzowanie, czy choćby przybliżenie daty tych wydarzeń, skazane jest z góry na niepowodzenie. Mimo tego iż autor pozwala się domyślić, jakie wydarzenia biblijne były inspiracją, to w starym         testamencie występują one w znacznych odstępach czasu, w „Darkarze” zaś wydają się zbiegać w jeden moment... Albo to mi się coś zbiegło, ponieważ nasz „okrutny” autor sprytnie, a może i złośliwie, w każdym bądź razie celowo i z dobrym skutkiem wziął i początek zdrowo „pomieszał”!

   Po tym osobliwym wprowadzeniu poznajemy dorosłego już Darkara – wojownika, który, pomimo wewnętrznego lęku, postanawia poznać zakończenie snu prześladującego Go od lat, a dzięki temu być może zmienić swoje życie na lepsze. W efekcie swoich starań Darkar otrzymuje wiedzę, której pragnął, lecz nie w postaci samej informacji, a całkiem żywego, niekoniecznie urodziwego niziołka Sinoe – wybrańca, który ma ocalić świat, w zamian za jego dalsze istnienie oddając własne życie.

   Sinoe próbuje przekonać Darkara, by ten się do niego przyłączył, ponieważ to właśnie Darkar jest Mścicielem, o którym mówi przepowiednia i bez Niego misja zakończy się fiaskiem. Wtedy to Czarny Pan zdobędzie władzę nad całym światem, czym zaburzy równowagę między dobrem i złem, co z kolei doprowadzi do zagłady wszystkich światów równoległych. Po wszechświecie pozostanie wtedy jedynie niczym niezmierzona pustka.

   Darkar, początkowo niechętny, w końcu jednak się zgadza, ciekaw co przygotowało dla Niego przeznaczenie...

 

   Starczy tych grzeczności, bo teraz...

   Teraz to sobie poużywam!!

 

   Muszę się przyznać, że do lektury „Darkaru” zabrałem się – ze wszech stron zachęcany – z dużym entuzjazmem, lecz już w trakcie – tak do nieco ponad połowy – uczucia były mooocno mieszane. Czegoś w sposobie przedstawienia tej historii nie rozumiałem, a ten sposób/styl pisania przekładał się tak na pojmowanie całości, jak i pojedynczych epizodów.

   I tu wymierzam oskarżycielski palec w stronę autora(!) i się pytam: Jak można być tak podstępnym i okrutnym, by tak ważną informację – która pozwala jasno wszystko zrozumieć – wyjawić niemal na samym końcu?! Jak można tak zamęczać czytelnika, zmuszając go do ciągłego rozważania treści??

   Ha! Otóż można, powiem więcej, nawet trzeba!!

   A chodzi o to, że całą tą historię o..... O nie, nie! Ja też Wam tego nie zdradzę, przecież zepsuł bym całą zabawę. Możecie być jednak pewni, że w odpowiednim – dla korzystnego rozwoju akcji- momencie wszystko stanie się jasne.

   Ale zacznijmy może od początku i kontrowersyjnego nawiązania do biblii, którą z owego początku czuć na kilometr... Ja osobiście takie nawią,- powią,- i wszelkie inne wiązania fantastyki z pismem świętym bardzo lubię – one po prostu do siebie pasują do tego stopnia, że gdybym miał biblię, to postawił bym ją właśnie na półce z fantastyką!

   Mam tylko nadzieję, że powyższym akapitem nie obraziłem niczyich uczuć religijnych – nie było to moim celem.

   Ktoś może stwierdzić, że postaci ukazane w pierwszym tomie są płytkie – (fachowo), że brak im wiarygodności psychologicznej. Ale po pierwsze, czemu od razu zakładać, że w tamtym świecie głębia postaci wygląda tak samo jak w naszym? Po drugie, opis postaci wynika bezpośrednio ze sposobu w jaki autor opowiada nam całą historię. Ja i tak za dużo już podpowiedziałem...

   Pamiętajmy zatem, że po to autor napisał książkę fantasy, byśmy odkrywali w niej nieznane, a nie tylko rejestrowali naszą rzeczywistość skopiowaną do innego wymiaru!

 

   Jest jeszcze jedna rzecz, o której wspomnieć muszę, a mianowicie  k o r e k t a  t e k s t u,  którą wydawnictwo wręcz podręcznikowo zawaliło! Jak można mienić się wydawcą poważnie podchodzącym do obowiązków, który chce dobrze zarabiać na wydawanych książkach, kiedy na rynek wychodzą w takim stanie?! Przecież taka książka, po tak „sumiennie zrobionej” korekcie nie dość że niszczy z trudem wypracowaną pozycję wydawcy na rynku, to jeszcze razem z wydawcą ciągnie na dno nazwisko debiutującego pisarza!!

   Jakby tego było mało, dochodzi tekst na okładce... Wystarczający byłby pierwszy akapit! Ale skoro wydawnictwo dało tak dłuuugi, to raz, że powinien być beż błędów, a dwa, matoł, który go układał powinien się zapoznać tak z płcią, jak i z pisownią nazwisk bohaterów!

 

   No to sobie poużywałem...

   Cóż mogę więcej zrobić?

 

   Chyba nie pozostało mi nic innego, jak zaprosić Was do odbycia podróży życia, podczas której wraz z Darkarem poszukacie sensu życia i zrozumiecie, jak ważną rolę w tym życiu odgrywa poświęcenie się dla innych...

   Fakt, że podróż ową odbędziecie w świecie rządzonym prawami natury, w którym obok siebie występują niziołki i ludzie, wampiry, wilkołaki i wiele wiele innych ras, dodatkowo Wam tą wędrówkę umili...

   ...w oczekiwaniu na drugi tom;)

  

Tytuł: DARKAR. Poświęcenie. Tom 1

Autor: Doliński Dariusz

Wydawca: Poligraf wydawnictwo

ISBN: 978-83-88330-91-9

Data premiery: 23 grudnia 2010

Ilość stron: 224

 

   P.S.  Z pewnego źródła – ale jakby co, to nie ode mnie to wyszło – wiem, że wydaniem II tomu (więc na pewno i za I się wezmą), czyli między innymi jego (ich) korektą zajmie się Wydawnictwo Novae Res.

   To tak dla tych, którzy lubią mieć trylogię od jednego wydawcy i w jednym stylu oprawioną, a zarazem dla tych, którzy nie lubią kiedy korekta psuje przyjemność czytania...

   Choć przyjemność mimo wszystko jest!

Marek Syndyka

RECENZJA III

,,Darkar. Poświęcenie’’, jest literackim debiutem Dariusza Dolińskiego. Stanowi pierwszą część trylogii opowiadającej o walce dobra ze złem.

Kiedyś na świecie istniała kraina ,,mlekiem i miodem płynąca'', gdzie ludzkość żyła w beztroskiej szczęśliwości, lecz sprzeniewierzyli się oni jedynemu Bogu, przez co nastąpiła degradacja dając miejsce złu. Rządy obecnie sprawuje Czarny Pan- władca Marchii. Czuje się on jednak zagrożony, ponieważ przepowiednia głosi, iż dzięki ingerencji pewnego mesjasza i mściciela, Imperator przestanie istnieć. Tym prorokiem okazuje się być Sinoe Mnemetha, niepozorny niziołek. Od teraz jego życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo, wiele osób pragnie go pochwycić i wykorzystać do swoich celów. Na szczęście, los stawia na jego drodze Darkara, który jak się okazuje ma być głównym sprawcą wypełnienia przepowiedni. Wspólnie przemierzają daleką, trudną drogę pełną poświęceń, by dojść do upragnionego celu. Czy uda im się wyjść z tej misji zwycięsko?

Nie jestem zagorzałą fanką gatunku fantasy, dlatego bardzo niechętnie podchodziłam do tej książki, obawiając się całkowitego niezrozumienia głównej fabuły. Moje obawy okazały się bezpodstawne, ponieważ z każdą stroną powieści z coraz większą pewnością siebie zagłębiałam się w fantastyczny świat pełen magii, w której zamieszkują nie tylko ludzie, lecz także elfy, krasnoludki, baitale, dhampiry i wiele innych baśniowych postaci. Swobodny styl oraz niezwykle barwne i plastyczne opisy stanowią realny obraz rzeczywistości dając autentyczne wrażenie bycia w samym centrum zdarzeń. Akcja toczy się umiarkowanie zaskakując niekiedy dynamicznymi wątkami.

Dariusz Doliński pokazał ponadto, że potrafi błysnąć oryginalnymi pomysłami zamieszczając w ,,Darkarze. Poświęcenie’’ różnorodne motywy mityczne, literackie, biblijne, chrześcijańskie lub historyczne. Całość zawiera interesującą mieszankę wielobarwnej historii. Książka Dolińskiego jest bardzo intrygująca, to jednak osobiście najlepiej się czuje w mocnych klimatach grozy. Trochę przeszkadzała mi zbyt duża mnogość ras, przez co czułam lekki zamęt w zapamiętaniu poszczególnych postaci. Także początkowo drażniła mnie wielowątkowość, ale w miarę upływu fabuły było już o wiele lepiej ukazując swobodną klarowność sytuacji. Również sylwetki bohaterów mogłyby być nieco bardziej dopracowane pod kontem psychologicznym, gdyż jak dla mnie były one zbyt mało wyraziste i nie potrafiłam emocjonalnie się  z nimi utożsamić.

Polecam ,,Darkar. Poświęcenie’’ przede wszystkim miłośnikom fantastyki. Jestem pewna, że docenicie ten niebywały debiut Dariusza Dolińskiego. Wejdź, zatem w świat magii przemierzając niebezpieczne bagna i skaliste góry i poddaj się przeznaczeniu zbawiając świat od wszelkiego zła.

 

moja ocena 5- / 6

CYRYSIA

 

RECENZJA IV

„Darkar:Poświęcenie” to pierwsza część trylogii opowiadającej o losach młodego mężczyzny Darkara. Jest to też debiut literacki Dariusza Dolińskiego. Dobry to debiut, jednak nie najlepszy. Sama nie wiem, czy więcej uwag mam do autora, czy też do wydawcy, gdyż niewątpliwie powieść ta ma pewne braki.

Darkar to mężczyzna, który całe życie próbował uniknąć przeznaczenia, które, jak to bywa, jest nie do uniknięcia. Wszystko co działo się w jego życiu, krok po kroku prowadziło go do miejsca, które było mu pisane. I tak oto pewnego dnia, ścieżka jego życia splata się z losem pewnego sympatycznego Niziołka, w którego rękach spoczywają losy świata. Od tej pory, Ci dwaj druhowie, będą podróżować razem, poznają radości i łzy, ból oraz strach i nieubłaganie będą zmierzać do końca swej drogi, by wypełniło się, jak to miało miejsce w greckich tragediach, ich przeznaczenie. Będą musieli stawić czoła wielu wrogom, lecz poznają też prawdziwych przyjaciół oraz zmienią losy wszystkich żyjących w ich świecie istot.

Autor miał bardzo ciekawy pomysł na swoją historię. Po mimo tego, że wyraźnie widać skąd czerpał inspiracje np. Biblia, Tolkien, to jednak potrafił przemienić je na własną modłę, tak by nie raziły w oczy i budowały całkowicie nową opowieść. Świat, jaki zbudował Pan Doliński, jest barwny, jednak troszkę ubogi, chociaż na jego obronę mogę powiedzieć, że rządzi się on własnymi prawami i jest skonstruowany logicznie. Natomiast gorzej z bohaterami. Zabrakło mi trochę większego wgłębienia się w psychikę postaci. Nie można też nie zauważyć pewnych schematów, na których byli oni budowani, np. naiwny i zabawny Niziołek, waleczna i nienawidząca swego pochodzenia pół-wampirzyca. Sprawiło to, iż bohaterowie stali się statystami tej powieści. Choć muszę przyznać, że w ostatnim rozdziale relacje między nimi zaczęły nabierać rumieńców. Autor nadał im pewnych indywidualnych cech i odszedł od tych schematycznych cech.

Wielka bura, natomiast należy się wydawnictwu Poligraf. Strona edytorska powieści leży i kwiczy. Dialogi są miałkie i sztuczne, dlatego, że nikt nie zwrócił uwagi na poprawny szyk słów w zdaniach. Mam wrażenie, że wydawnictwu nie chciało się popełnić żadnej korekty względem „Darkara” i właśnie to sprawia, że powieść staje się bardzo nierówna. Z jednej strony czytelnik dostaje bardzo ciekawą historię, którą zabija fatalna warstwa językowa. Właśnie poprzez korektę, a raczej jej brak, powieść „Darkar:Poświecenie”, staje się trudna w odbiorze.

Nie mniej jednak uważam, że jest to interesujący debiut, który może przypaść do gustu czytelnikom nie mającym doświadczenia w literaturze fantastycznej. Jest to dobry materiał, nadający się na rozpoczęcie przygody z fantastyką, gdyż bardziej zaznajomieni z tym gatunkiem odbiorcy mogą zauważyć braki, które powieść posiada, a przez to stracą całą radość, jaką innym ta lektura może przynieść.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć autorowi dalszego rozwoju, równie świetnych, jak ten, pomysłów oraz większego szczęścia w wyborze wydawcy.

Moja ocena: 3+/6

Fuzja