KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
CZTERY DNI W STYCZNIUCZTERY DNI W STYCZNIU - Jordi Sierra

RECENZJA KOSTNICA
Jordi Sierra I Fabra "Cztery dni w styczniu"
Ilość stron: 320
Wyd. Albatros
Warszawa 2011
Ocena: 4,5/6


Rok 1939. Ludność uwięziona w okowach wojny. Brak pożywienia, prądu, ogrzewania. W tej rzeczywistości trudno pamiętać nawet o własnym człowieczeństwie, a co dopiero dbać o życie innych. Inspektor Miquel Mascarell Folch nie opuszcza jednak ani swej służby, ani osób w potrzebie. Kiedy zgłasza się do niego kobieta, której córka zaginęła, pomimo braku sił i chęci do samotnej walki, postanawia sprawdzić, co też się mogło z nią stać.

Gdy na drugi dzień ciało matki zostaje znalezione przed jej domem, wszyscy sądzą, że było to samobójstwo z rozpaczy. Doświadczony policjant potrafi jednak zauważyć drobne nieścisłości, które jasno dowodzą, że kobiecie ktoś pomógł wypaść z okna. Dręczony wyrzutami sumienia, postanawia teraz bardziej przyłożyć się do pracy i wbrew wiszącemu nad nim widmu okupacji, odnaleźć winnych popełnionej zbrodni, a także dowiedzieć się, gdzie zapodziała się Merche.

Mimo licznych obaw związanych z tematyką wojny, książkę tę czytało mi się zaskakująco szybko i przyjemnie. Spora w tym zasługa literackiego stylu autora, który jest oszczędny, wyważony, a przy tym stara się niczego nie przedłużać. Opisy poczynań na frontach, prasowe artykuły, czy audycje radiowe są zwięzłe, konkretne i co najważniejsze nie przytłaczają szczegółami.

Jak sam tytuł wskazuje, akcja powieści toczy się w ciągu czterech styczniowych dni. Dni mroźnych, posępnych i decydujących dla losów Barcelony oraz jej mieszkańców. Prowadzone tu śledztwo dalekie jest od tych z seriali kryminalnych. Inspektor Miquel raczej stara się dowiedzieć czegokolwiek, niż iść konkretnie obranym tropem. Doskwiera mu brak zespołu ludzi, którzy pomogliby, nawet nie tyle w szukaniu odpowiedzi, co stawianiu pytań. A do tego otaczające go społeczeństwo jest niechętne do podjęcia z nim współpracy. Ludzie boją się o własne życie i nie w głowie im mieszanie się jeszcze w jakieś niejasne śledztwo, dlatego rozwikłanie zagadki będzie wymagało od niego naprawdę wielu wyrzeczeń.

Sytuacja w mieście staje się dla Mascarelliego coraz gorsza. Etyka zawodowa zdaje się zupełnie nie mieć sensu, a żal i ogromna rozpacz po stracie syna, co rusz dają o sobie znać. Schorowana żona siedzi w domu sama, a on ma czelność zabawiać się w "policjantów i złodziei" i to na dodatek w czasach, kiedy tysiące ludzi ginie w bezsensownej walce na froncie. Czy wobec ich dramatu, śmierć jednej kobiety ma jeszcze w ogóle jakieś znaczenie?

Książka Jordiego Sierry zaskakuje nie tylko umiejscowieniem swej akcji w konkretnym czasie i przestrzeni, lecz również próbą opisania tego, co dzieje się w ludzkich duszach osaczonych szponami wojny. Temat ten z pewnością nie należy do najłatwiejszych, ale myślę, że autor dość dobrze sobie z nimi poradził. Dla mnie Cztery dni... jako całość szalenie porywające niestety nie były, niemniej jestem pewna, że znajdą wielu zwolenników, choćby wśród sympatyków Marka Krajewskiego.

VARIA