KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
CARNOSAURCARNOSAUR - Harry Adam Knight

Tytuł: Carnosaur
Autor: Harry Adam Knight
Rok wydania: 1991
Wydawca: Phantom Press

RECENZJA KOSTNICA

"I Homer się czasem zdrzemnie" mawiał jeden z moich wykładowców na katowickiej polonistyce. Mówiąc wprost, każdemu pisarzowi zdarzy się popełnić kiepską powieść. Tak jest w przypadku Harry`ego Adama Knighta i jego Carnosaura. Znany powszechnie z niezłego pióra i pomysłów autor stworzył opowieść ciekawą, nawet wciągającą, ale równocześnie banalna i miałką. Miała się wstrzelić z "dinozaurowi boom" lat 80-tych. Nawet po ekranizacji przeszła raczej bez większego echa. Z resztą adaptacja filmowa najwyższych lotów nie była.

Jak pisałem w recenzjach Genu i Macek Knight często sięga po tematykę związaną z eksperymentami naukowymi. I tu pojawia się wyhodowane w laboratoriach monstra - przywrócone do życia dinozaury. Mają być trakcją zoo, własności pasjonata prehistorii - prof. Perwarda. Pech chce, że stworzenia wymykają się na powierzchnię siejąc wszędzie dookoła terror i zniszczenie. Wkrótce pojawia się ktoś, kto spróbuje powstrzymać nawałnicę.

To klasyczne czytadło, zaliczyć je można, tak jak większość popularnych powieści kieszonkowych Knighta czy Smitha do pogranicza horroru i powieści s-f klas A i B. Nie umniejsza to w żadnym wypadku talentom pisarskim. Jest tu standardowa fabuła, ze wszystkimi wymogami czasu, miejsca i akcji zarezerwowanymi dla tego typu opowieści. Obecne są też wątki romansowe i erotyczne. Nie to jednak jest najważniejsze. Knight zazwyczaj potrafi utrzymać czytelnika w napięciu, stopniowo nawarstwić pewne subtelne pokłady klimatyczne i poruszyć odpowiednie sznurki. Tu, choć są momenty autentycznie straszne, nie ma jednak takiego napięcia jakie wyczuwalne jest w np. Genie.

Wrażenie robią opisy kreatur, sceny konfrontacji z nimi, a także objaśnienia dotyczące ich pochodzenia. Bardzo dobrze przedstawione są momenty ataków bestii oraz chwile, kiedy ich ofiary są rozszarpywane. Niemal czuje się ich strach i cierpienie, gdy długie kły i pazury szatkują ich ciała.

Dialogi, jak zawsze u tego autora sprawiają wrażenie naturalnych i przekonujących. Są drobne nielogiczności w toku akcji, ale to dla szukających wad na siłę.

Postaci wykreowane są dość wyraziście, z dość jawnym podziałem na "tych dobrych" i "złych".

Carnosaur tak jak Fungus i kilka innych powieści w konwencji horrorów medycznych, s-f czy animal attack, może być odczytywany jako krytyka praktyk jakich dopuszczał się prof. Perward. Prawdą jest, że uczeni lubią posuwać się za daleko i kto wie co ci realni chowają przez masami społeczeństwa. To jednak temat na szerszą, wychodzącą poza powyższą recenzję dyskusję. Może kiedyś.

Tak czy inaczej, jest to powieść przeciętna. Ani zła, ani dobra. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Są momenty i "momenty", chwile grozy i miałkiej akcji. Nie ma tu ani olśniewającej fabuły, ani totalnej szmiry. Cieszy koncepcja wykorzystania prehistorycznych gadów, tego nieco brakuje w literaturze grozy. Ot, jak zazwyczaj, kawałek nie najgorszej pop-kulturowej prozy z dreszczykiem dla przydługie wieczory.



MORMEGIL