Zła krew -
Max Bilski
Wydawnictwo: Wydawnictwa Videograf S.A.
Data premiery: 2016-03-09
Ilość stron: 272
KREW, ZŁO I MAX BILSKI W NOWYM GATUNKU
Max Bilski to autor młody stażem, a jednak już znany i
ceniony. Ledwie rok jak zadebiutował na rynku, a wystarczyło
by zaprezentował czytelnikom trzy tomy „Podróży ze
śmiercią”, zapowiedział kolejne, a w międzyczasie popełnił
to oto dzieło, „Złą krew”, odchodząc od kryminału w kierunku
thrillera ocierającego się czasami o horror.
Niewielka mieścina staje się scenerią tragedii, która
wstrząsa społecznością. Samobójstwo młodej, pięknej kobiety,
Katarzyny Dunaj, sprawia, że aspirant Adam Zieliński, który
ledwie zdążył wypocząć na spóźnionych wakacjach, trafia w
sam środek krwawej łaźni. Że kobieta popełniła samobójstwo,
nie ma najmniejszych wątpliwości, udział osób trzecich
zostaje wykluczony, ale wiele rzeczy się nie zgadza.
Samobójstwo kobiety jest niezwykle brutalne, ale co
dziwniejsze w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat
kilkanaście innych przedstawicielek płci pięknej odebrało
sobie życie w taki właśnie sposób. Co je łączyło? Dlaczego
wybrały taką metodę? I czemu tak naprawdę umarły? Pytania te
nie dają spokoju lokalnej dziennikarce, Magdzie, która do
pomocy namawia byłego policjanta, którego żona była wśród
ofiar. Do czego doprowadzi ich to śledztwo?
Temat znajomy, znane treści, ale Bilskiemu udało się to ująć
w przyjemny i ciekawy sposób. Bo tak to już z thrillerami
jest, wiemy, że jest ofiara i że jest morderca, a mordercę
tego ściągają jacyś dobrzy bohaterowie, z którymi możemy się
mniej lub bardziej identyfikować (a przynajmniej z nimi
sympatyzować), a jednak wciąż interesuje nas kto zabija i
dlaczego. Jak autorowi uda się spleść wątki i na jaki pomysł
rozwiązania całej akcji wpadł, że zechciał się nim z nami
podzielić. Bilski swój pomysł znalazł, nie zdradzę
oczywiście jaki, ale logiczny dla całości. I sprawiający
zarazem, że thriller przecież, jaki staje się udziałem
naszych bohaterów, czasem zbliża się przyjemnie do estetyki
horroru.
Styl, jakim operuje w powieści, jest stylem lekkim i
przyjemnym, odpowiednio krwawym i humorystycznym, kiedy
trzeba, choć zarazem stylem, do którego trzeba przywyknąć.
Wystarczy jednak kilka stron na obycie się z piórem Maxa i
zostaje już tylko przyjemność z lektury dla wszystkich,
lubiących mocne wrażenia.
Efekt finalny jest naprawdę udany i wart polecenia. Fajna
treść skryta pod znakomitą okładką mojego ulubionego
polskiego ilustratora, Dariusza Kocurka. Całość, która
intryguje i zachęca do śledzenia kariery Bilskiego. Lubicie
powieści z dreszczykiem, sięgnijcie więc, bo warto.
Michał Lipka, 16.03.2016 |
|