![]() ![]() ![]() ![]() |
||
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
||
![]() |
||
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
||
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
||
![]() Fantastyka, kryminał, horror i thriller to cztery gatunki, które wystarczą mi do szczęścia i nie umiem wyobrazić sobie wydzielania z poświęcanego im czasu paru chwil na kolejny, a już na pewno nie na powieść obyczajową – Tak powiedziałbym jeszcze tydzień temu. W ciągu wspomnianego tygodnia z dnia na dzień narastała we mnie obawa, że owe ukochane gatunki mógłbym nie tyle wzbogacić o piąty, co zupełnie na jego korzyść zarzucić. Ten niespotykanie podniecający lęk, można by porównać jedynie do uczuć poprzedzających pierwszy skok na bungee – skok, po którym człowiek, na wciąż drżących nogach, chce wyjść z powrotem na górę i skoczyć jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze... „Słodka przynęta” rozkręca się bardzo powoli – tytułowa operacja rozpoczyna się tak naprawdę dopiero po przejściu 1/3 dystansu wyznaczonego przez autora – a mimo to wydaje się wrzeć już od pierwszych stron. Dzieje się tak za sprawą głównej bohaterki i narratorki Sereny Frome, która, rozpoczynając streszczeniem swojej młodości i lat poświęconych nauce, przedstawia i pozwala zrozumieć siebie i wszystko co ją ukształtowało, wypożycza własną skórę, podnajmuje pokój i pozwala nie tyle obserwować swoje losy, co je przeżywać. Serena jest osobą przyjaźnie nastawioną, a jednocześnie zagubioną w otaczającym ją i nieustannie ewoluującym świecie czasów zimnej wojny, mimo to podejmuje walkę, początkowo, raczej by w ogóle znaleźć cel swojego życia, niż go osiągnąć. Nie jest potulnym aniołkiem, ani zwyczajnie zaradną dziewczyną, lecz kobietą z charakterem, która potrafi zachować godność – również w swoich własnych oczach – i czasami przerażało mnie do czego była zdolna by to osiągnąć. Za to wywołane autentyzmem przerażenie, cenię sobie i szanuję jej postać najbardziej. Narratorka wiernie oddaje atmosferę panującą w kraju, przemiany zachodzące w społeczeństwie i to, jak wielki jest ich wpływ na jej życie – choćby fakt, że ona, KOBIETA została zatrudniona w brytyjskich tajnych służbach. Ile w opisanych wydarzeniach jest faktów historycznych dotyczących wojny i wszystkiego, co z nią związane, a ile fikcji? Z Historii byłem i jestem nadal bardziej niż zielony, więc nie mam pojęcia, ale tło powieści jest tak precyzyjnie i ze szczegółami zbudowane, że wydaje się być wiernym odtworzeniem prawdziwej historii Anglii. Co więcej, ostatnie kilka stron powieści, w których autor dokonuje przewrotu w akcji (zwrotem akcji tego nie nazwę), mogło by nawet świadczyć o autentyczności całej zapisanej na kartach książki opowieści. Genialny zabieg! Operacja pod kryptonimem „słodka przynęta” wydaje się nie być celem samym w sobie, a możliwością, którą autor postanowił wykorzystać do przedstawienia wpływu wojny na rozwijające się społeczeństwo – wojny na poziomie ideologicznym. Państwo opisane przez McEwana nie mówi ludziom pióra jak mają tworzyć, jedynie wybiera i wspomaga tych, którzy piszą to, co powinno się pisać... W książce bardzo dużo miejsca poświęcono literaturze, jaka powstawała w owych i bezpośrednio poprzedzających je czasach – przewija się nawet znany większości „Rok 1984” Orwella, ze wzmianką o tym, jak bardzo tajne służby pomogły tej książce... Romans Sereny i Thomasa dodaje książce nie tyle pikanterii, co nadziei na przetrwanie w szarym, brudnym i zimnym świecie; na odnalezienie celu. Sama osoba Thomasa zastanawiała mnie do ostatnich stron, wydawała się należeć bardziej do tła niż bohaterów i dopiero jego list, będący zakończeniem powieści, pokazuje ile zrobił poza plecami czytelnika i, jak wielki miał wpływ na rozwój wydarzeń. Zaskoczenie, jakie się odczuwa czytając ostatnie wersy jest unikalne i bezcenne. Dopełnieniem powieści jest tajemnica okrywająca rozgrywki, jakie toczą między sobą wywiady, ich skala i zasięg – wszystko to, czego nie opisano w równo toczącej się akcji, lecz wstępnie ukierunkowane urwano w odpowiednim momencie i pozostawiono domysłom. Na uznanie zasługuje nawet sam dobór słów tworzących plastyczne, działające na wyobraźnię opisy, żywe dialogi; oddających uczucia. Tutaj ukłon należy się również Andrzejowi Szulcowi za przekład, który porusza duszę, jakby ten piękny język był jej pierwotnym, tkwiącym głęboko w każdym człowieku.
„Słodka przynęta” to powieść poruszająca,
chwilami wręcz dramatyczna, ale i zabawna, zmuszająca do
myślenia, ale nie męcząca, pozwalająca szerzej spojrzeć na
świat i jego historię, w tym dzieje literatury. Książkę
czyta się bardzo wolno i nikomu nie radzę z tym walczyć
podganianiem tempa – ucieknie wtedy to, co w niej
najpiękniejsze. Marek Syndyka
|
|
|
|